Bez większych oczekiwań przeczytałem sobie "Angelę". Wrażenie miałem nieco pozytywniejsze, niż po "Kosmicznych Avengers", ale nadal mam odczucie, że GotG Bendisa to jednak taki "zapychacz" - seria poboczna, w której nie dzieje się nic istotnego a jej autonomię rozbijają wydarzenia rozgrywające się w innych seriach/eventach.
Rysunki przyjemne dla oka, parę zabawnych dialogów, jakieś mało emocjonujące niby-tajemnice - i nic więcej...
Do tego zastanawia mnie, co się porobiło z pisarstwem Bendisa. Zawsze był specyficzny - nastawiony na dialogi ale i konsekwentne realizowanie swojej wizji. A tutaj (i po części w "All-New X-men") narracja się rwie, nie klei, dialogi są jakieś chaotyczne, czkawkowate...
Może nie służy mu polski przekład? Ale to chyba nie tylko to...