All-New X-Men: Tak inni - nie polecam czytania tego komiksu po Morderczej genezie bo dopiero wtedy dociera do czytelnika jak słabym scenarzystą jest obecnie Bendis. Nie wiem, może miał słabszy dzień, ale to jeden z najgorszych tomów z mutantami jaki czytałem. Dorośli mutanci odeszli już całkowicie w cień i cała akcja skupia się na nastoletnich O5, na czele z mega irytującą młodą Jean, która jest kompletnym zaprzeczeniem tego czym była jej dorosła wersja. Zachowuje się jak niestabilna emocjonalnie, głupia nastolatka, co chwilę wchodzi ludziom do głowy bez pytania, chce wpływać na ich myśli. Na końcu są dodatkowe historyjki Claremonta, Stana Lee, Niciezy, ale jak na ich możliwości nic specjalnego. 4/10
Hawkeye: Moje życie to walka - po pierwszym zeszycie myślałem, że mamy znowu komiks na poziomie Gotham Central i Catwoman, ale potem poziom leci w dół niesamowicie. Ostatnie trzy zeszyty to już typowa superbohaterska papka z jakimiś dziwnymi zbiegami okoliczności i wciskanym na siłę humorem. Komiks broni się za to warstwą graficzną i mam tu na myśli głównie kolory. Po tych wszystkich przedpremierowych zachwytach spodziewałem się jednak czegoś dużo lepszego i dlatego ode mnie tylko 5/10 a Fraction już zawsze pozostanie dla mnie przeciętnym scenarzystą, który się wybił na nazwisku Brubakera.