Waneko dwa tygodnie temu wydało jednotomówkę "Ona i jej kot", która ma podobną relację jak manga i film "5 cm na sekundę".
Tym razem Makoto Shinkai zaadaptował swój pierwszy film pod tym samym tytułem.
Pierwowzór z 1999 r. jest 5-minutową perełką nastroju i niedopowiedzeń. A przy tym - o dziwo - filmem bardzo dynamicznym.
Komiks rysowany przez Tsubasę Yamaguchiego powstał w 2016 równolegle z nową, rozszerzoną do postaci miniserialu, wersją filmu (nie widziałem).
Mangowa wersja "Ona i jej kot" zachowuje ulotność i liryzm filmu z 1999. Dopowiada trochę więcej, ale wciąż jest dziełem otwartym. Jest przy tym bardziej jednolita wizualnie, bo kot (który w pierwowzorze jest postacią rysowaną w sposób uproszczony, charakterystyczny dla mang humorystycznych) jest wizualnie spójny z całą przestrzenią. Gdzieś w tym komiksie zadźwięczały mi nuty nastroju, podobnego do mang Jiro Taniguchiego (zwłaszcza "Idącego człowieka"), czego w filmie nie odczuwałem.
Czy remake komiksowy jest lepszy niż pierwowzór? Moim zdaniem nie, ale ponieważ coś dopowiada i - mimo podobieństwa fabularnego - ma do powiedzenia coś od siebie, to i tak uważam go za interesującą propozycję. Zwłaszcza dla miłośników Makoto Shinkai (a może i Taniguchiego), kociarzy i innych wrażliwców.