to powazna decyzja marketingowa, cos jak z zarowkami OSRAM
w hiszpanii wycofano ze sprzedazy 1 z modeli forda (nie pomne jaki), gdyz tam jego nazwa znaczyla "stara, wredna baba"
Taak, a "Calisia" (taka marka fortepianów polskich - albo też pianin, nie wiem już, takie coś z klawiszami białymi, no sami wiecie) to w którymś z krajów skandynawskich znaczy ponoć "łajno".
Moze dzieci nie powinny poznawac w ogole niektorych np. niemieckich slow uczac sie tego jezyka? Ot chociazby takiego slowa jak "zakręt" (die Kurwe) bo to przeciez takie obrzydliwe slowo
Po angielsku jedno ze słówek na "zakręt" też pobrzmiewa jakimiś paniami nieciężkich obyczajów: "curve", jest zresztą nawet taki zespół. Ale przyznaję, "die Kurwe" ma swój niepowtarzalny urok. Może ktoś jeszcze sprawdzi, jak jest "zakręt" w pozostałych językach świata? :P
Coz 2dope, ja jednak jestem niepoprawnym optymista i mam nadzieje ze rodzice nie sa jednak tak ograniczeni i ze nazwisko kogos nie wplynie na sprzedaz
Niestety, rodzice są ograniczeni (pod tym względem, no disrespect etc.): jak byłem jeszcze małą dziewczynką, mama kupiła mi "Domana" (pamiętacię? hyhy), a tata "Szninkla". I mama uważała, że "Doman" jest lepszy.
"Oooch, a dlaczego?" - zapytacie. "Czy dlatego, że oparty na klasyce, Stara Baśń i te sprawy?"
Pudło.
"Czy dlatego, że całkowicie polski, żadnych van chamów i innych żabojadów?"
Niet.
"A może dlatego, że mama po prostu lubi napakowanych byczków z mieczami?"
Kulą w płot.
Ano dlatego, że kolorowy. Chciałem tu dać uśmieszka, ale to właściwie nie jest śmieszne, a nie ma tu ikonki z mordką walącą z misia w ceglaną ścianę.