Też już przeczytałem Sama Stacha. Jest to klasyczna historia komiksowa. Choć oczywiście we wstępie napisane jest, że to wielki przełom i wiekopomne wydarzenie, po którym nic już nie będzie takie samo. Co oczywiście jest bzdurą, bo po wszystkim Avengers spokojnie sobie śniadanko w rezydencji będą zajadać.
Czyli tak - pojawia się wielkie zagrożenie i wydaje się niepowstrzymane, bo nic na nie nie działa a Avengers już na początku ponoszą wielkie straty. Ktoś ginie i tom się kończy. Podejrzewam, że pewnie jak zwykle się przegrupują a potem wroga pokonają. Ale tego dowiemy się dopiero w 96 tomie. Na końcu zapowiedziano, że wtedy dostaniemy 2 tom. Dodatków prawie nie ma, bo mamy tylko 4 strony alternatywnych okładek. Nic o rysowniku.
Chronologicznie to idzie tak - Siege, Avengers Prime, Misja na Marsa i teraz SS (w którym to SS też jest
).
Ale przy okazji dostajemy też sporo spoilerów, o których np. ja nie wiedziałem.
Odyn żyje,a Ludzka Pochodnia nie. I kiedy powstała Future Foundation Richardsa? Wiedziałem tylko, że Betty Ross została zamieniona w Red She Hulk. Ale myślałem, że o tym najpierw przeczytam w Hulk: Scorched Earth, ale to dopiero będzie w WKKM #94 (jeśli to w ogóle jest to, bo nie wiem).
Ale w sumie mi się podobało, mimo banalności zagrożenia (wszyscy dostają młoty
). Zwłaszcza tekst - "I nie mów, że nic od ojca nie dostałeś".