Uważam, że w takim razie Vertigo jest tu niewłaściwym przykładem, bo powstało jako gałąź DC, czyli dużego wydawnictwa o ugruntowanej pozycji, które mogło nie tylko pozwolić sobie na ryzyko stworzenia takiego projektu, ale także wykorzystać swoje zasoby do promocji tegoż i otrząsnąć się bez problemu po ewentualnej klapie. I stało się to na dojrzałym i w pełni ukształtowanym rynku. W polskich realiach startowanie z własną "tożsamością" równałoby się skazaniem na niszę i comiesięczną walkę o przetrwanie, a być może również dokładaniem do biznesu. Jaki tu pożytek dla czytelnika? Co najwyżej szacunek wąskiej grupy osób, która nie tylko byłaby zainteresowana daną niszą, ale jednocześnie wyznawała filozofię, że tak właśnie być powinno. Czyli naprawdę niewielkiej grupy osób.
Z biznesowego punktu widzenia dla wydawnictwa startującego lepiej zrezygnować z tożsamości na rzecz elastyczności, dotarcia do większego grona odbiorców i rozkręcenia interesu. Ma to też przełożenie na korzyść czytelników, bo dla nas im więcej tytułów na rynku, im większa konkurencja, tym lepiej. A brak "tożsamości" to co najwyżej narzekanie paru osób, które to narzekanie na wynik finansowy i kondycję rynku nie ma najmniejszego wpływu. Chyba że coś mi umyka?
EDIT: dodam może jeszcze, że jako czytelnik firma wydawnictwa nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, kompletnie nie utożsamiam wydawnictw z określonymi tytułami, autorami, gatunkami. Ba, ja nawet nie ograniczam się do czytania określonego gatunku komiksów, preferuję sięgać w miarę możliwości po najlepsze rzeczy z każdego. Przyjmuję do wiadomości, że takie Vertigo ma określony profil i niektóre ich komiksy mi się podobają, niektóre nie - ale zupełnie nie ma dla mnie znaczenia, że jest to jakaś marka. Czy zatem komiks będzie wydany przez to, czy inne wydawnictwo, kompletnie mi zwisa i powiewa. Nie wiem, może jestem w mniejszości i większość komiksiarzy przywiązuje do tego wagę, ale sądzę, że jednak jestem typowym przedstawicielem środowiska.