Ciągle zastanawiam się nad tym, ile nasz rynek komiksowy może jeszcze pomieścić.
Nawet na tym forum raz pojawiają się opinie, że jest boom, innym razem, że fandom jest mały (przy okazji wątku świadomości klientów empikowych).
Mam wrażenie, że póki co wszystko jedzie na szerokich i tolerancyjnych portfelach pewnej grupy, nie tak szybko rozszerzającej sie jak dzieje się to w przypadku oferty.
Stąd podzielam nieco pogląd mkolek81, że jak tylko Hollywood straci rozpęd, to i część czytelników przesunie się w inne zainteresowania.
Raczej nie wydarzy sie jakiś zawał, prędzej cicha weryfikacja i wygaszenie, ale mimo to zastanawiam się, cytując klasyka "kiedy to wszystko p***dolnie". I jak.