Czysta prowokacja.
Raz, że strony klubowe to była jedna z najlepszych rzeczy w tych komiksach bo odkrywała przed czytelnikami kolejne tajemnice tego uniwersum, a dwa sam dobór tytułów - ludzie z TM-Semica mieli wyjątkowe czucie, serwowano nam wszystko co najlepsze.
Bez jaj. Jedyny ich idealny strzał, który wymagał trochę kreatywności (przyglądając się popularności vhs - ów) to, że w Polsce dobrze chwyci Punisher jak się popatrzy. Może jeszcze dużo później eksploatowanie do rzygu Lobo. A wybór "Batmana" i "Supermana" z DC top faktycznie megaprofesjonalizm i megakreatywność. Nikt by inny na to nie wpadł, że z DC trzeba ikony wydawać. Tylko top zawodowcy
Poza tym mieli i tak ograniczone pole manewru (np. w Szwecji jest wyjątkowy kult "Fantoma" to wydajemy to w Polsce na sitodruku; że co nie chwyciło? I taki to był profesjonalizm). Strony klubowe były we wszystkich edycjach chyba w Europie, nie tylko Semica. W Thorgalu nie było stron klubowych, bo to były albumy a nie "czasopismo". W "K" drukowali listy. Sami stron klubowych nie wymyślili. Co do profi w pierwszym Spider Manie z 1990 na okładce wali po oczach "Marwel". cool cześć. Pro
Dopiero jak pojawił się Arek zaczęło to mieć jakieś ręce i nogi. Jak ktoś chce zobaczyć jak to mogło wyglądać polecam wydania włoskie z lat 90tych (choćby linię Marvel Italia Panini, albo ich edycje Image, albo magazyn All American Comics). Albo hiszpańskie (choć te były droższe od włoskich). Tylko edycje tytułów Image w Semicu zbliżały się do poziomu wydań włoskich.
Przecież one nawet nie były drukowane we właściwej kolejności
Uff. Jak to dobrze, że Semic drukował wszystko we właściwej kolejności. A nie! Czekaj. Przecież np. "Ostatnie łowy Kravena" pojawiły się już po SM McFarlane. A jak się skończył ten najlepszy z ich edycji akurat Conan z Czerwoną Sonją? A no zeszyt skończył się cliffhangerem. Zapowiedzieli wielkie "ciąg dalszy nastąpi" za dwa miesiące. A potem co? Zapomnieli kontynuować i następny zeszyt to było coś z roku 1976! A ten cały run, w którym pojawił się Tim Drake w Batmanie to w USA ile to było zeszytów? A oni "ścięli" go do połówki jednego. Zawodowcy! 5-częściową historię można zmieścić na 30 planszach! Prawda jest taka, że Rustecki i Arek ciągle się użerali o więcej profesjonalizmu. Wystarczy wziąć przeciętny album Thorgala z tamtego okresu czy "K" i porównać jakość wydania. To widać, że to był typowy układ "rdzeń" - "peryferie"ustawiona na "na krótki zysk." Cała reszta to pasja Arka czy Marcina Rusteckiego. Ale to często była totalna partyzantka, czego nie ukrywają w wywiadach.
To TM-Semic pokazał jak się profesjonalnie wydaje komiksy w Polsce.
Cytuję:
No właśnie, patrząc już z kilkuletniej perspektywy - czemu TM-Semic zakończył działalność?
Przestarzała, nie idąca z duchem czasu polityka prowadzenia biznesu. To generalnie. Poza tym zespól redaktorski był za mały. Poza komiksami wydawaliśmy mnóstwo albumów kolekcjonerskich (stickers album), magazynów sportowych („ProBasket”, „Champions League” itd.), a zespół składał się z 4 redaktorów i dwóch stanowisk komputerowych. Wchodziliśmy sobie na głowę. Jeden sportowy miesięcznik zajmował praktycznie jedno stanowisko komputerowe non stop. (...) W takiej sytuacji myślenie o stronie internetowej nie wchodziło nawet w grę. Zostawaliśmy technologicznie w tyle na tle innych wydawnictw. (...)Pomieszania kolorów, stron, rozjechane kolory, zniszczone egzemplarze np. ściśniecie palety paskami tak mocno, jakby to papier nie był tylko kartofle w worach. (...) No i klasyk totalnego drukarskiego partactwa – „Lobo: Fragtastyczna Podróż”. Pomylone składki. Miodzio. (...) a początku nie mieliśmy swobody. Był "centralny" plan wydawniczy. Z biegiem lat wszystkie kraje mniej lub bardziej się uniezależniały. Przecież trzeba było brać pod uwagę specyfikę danego kraju. Nie można było kontynuować np. holenderskiego „Spider-Mana”, do którego byliśmy opóźnieni 3 lata.
Zresztą zawsze istniał konflikt dyrekcja-redakcja. Dla tych pierwszych nie miało znaczenia co się wydaje. Nie rozumieli, ze każda seria ma tzw. story-line i nie można jej lekceważyć. Reasumując, mieliśmy swobodę w miarę rozwijania się wydawnictwa, ale trzeba było współpracować z innymi krajami dla zmniejszenia kosztów. Wypożyczenie filmów było tańsze niż kupno bezpośrednio z Marvela, DC, Dark Horse itd."
I interesujący pasus a propos superbohaterowie, a komiks europejski : "Wydawnictwo specjalizowało się w amerykańskich komiksach o super-bohaterach. Mieliśmy koncern Semic International, który miał dwie drukarnie przystosowanie do formatu amerykańskiego. W innych krajach Semica, komiks tzw. europejski miał swój rynek, nie było sensu konkurować z Egmontem czy Carlsenem. Dla TM-Semic były to wydania za drogie, które musielibyśmy wydawać niezależnie."