Autor Wątek: Pokolenie TM-Semic  (Przeczytany 25605 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Zamorano

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #90 dnia: Czerwiec 25, 2017, 04:41:06 pm »
Bardzo pouczający i miły memu sercu wątek tu się rozwinął. Tak akurat na początek wakacji. Pięknie...

Chciałem też się doń włączyć - z kilkoma uwagami, spostrzeżeniami i wspomnieniami.

1. Nie należy przeceniać wysokości nakładów publikacji z lat 80. i samego początku lat 90. W PRL-u nakłady były regulowane odgórnie i z bardzo różnych względów zawyżane. Polski rynek był przyzwyczajony do tego systemu, więc nawet pierwsze prywatne inicjatywy w trakcie transformacji i tuż po niej dostosowywały się do tego trendu. Nakłady książek i czasopism zaczęły się urealniać w toku lat 90.

Tutaj jednak dopiszę pewne zastrzeżenie. Z całym szacunkiem, ale jednak w przypadku komiksu to nie do końca tak. Anegdota miasto około 100 tysięczne, wtedy wojewódzkie: Jeśli do kiosku Ruchu przywieźli całą dużą paczkę "Czarnej Róży" (kilkadziesiąt egzemplarzy) i jakiś zeszycik ze Sportu i Turystyki (wznowienie Klossa chyba, albo Tajemnice Złotej Maczety). I przywieźli to koło 9 rano. To do 18: 00 wszystko już było sprzedane. A takie właśnie były realia roku 1987 czy 1988. O o czymś to mówi. Ten "dziadzio"z RSW Prasa z filmu dokumentalnego o komiksie w PRLu mówi, że w bilansie RSW wydawanie komiksów było jedną z najważniejszych działalności i zarabiało na wiele innych segmentów. Że w latach 90tych zasady gry się zmieniły i że granie na tych samych zasadach ciągnęło wydawców w dół mimo jakiś tam sukcesów na starcie to insza inszość i tu pełna zgoda. Któryś już raz spotykam się z próbą takiej "demitologizacji" nakładów komiksowych z PRLu (np. na panelu Adlera podczas poznańskiego Polconu 2015 była taka teza stawiana). Ale też jest jakieś indywidualne doświadczenie. I dla mojej grupy rówieśniczej jest ono takie, że jak chodziłem do podstawówki jeszcze w PRLu to komiksy rzadko utrzymywały się w księgarniach i kioskach dłużej niż 3 dni. Na początku III RP też dobrze schodziły, ale też nie w ciągu "jednego, dwóch dni", że jak się zagapisz to koniec i tylko rynek wtórny. Powiedzmy Thorgal z Orbity to miałeś ten tydzień na ogarnięcie; były też dodruki. No, ale tak było tylko na samym początku 90sów. A w PRL w mojej miejscowości zazwyczaj sprzedawały się w ciągu jednego dnia. No i nie było chyba nikogo w klasie czy na podwórku kto by jakiś komiksów nie czytał i nie zbierał. To się zmieniło właśnie dopiero w latach90tych ( i to raczej dopiero koło roku 1993, 1994 bardzo, bardzo wyraźnie). W PRL musiałeś byś czujny jeśli chciałeś kolekcjonować kolejne tytuły. I nieważne czy polskie komiksy, czy węgierskie czy nieliczne frankofony czy jeszcze bardziej nieliczne piratowane z USA (jak Superman. 50 lat czy Fistaszki; to jest generalnie ciekawe że w PRLu komiks europejski był wydawany w miarę normalnie; z licencją, kupowano klisze etc., a nieliczne komiksy amerykańskie były przerysowywane przez kalkę, piratowane, kserowane, zmieniano teksty w dymkach, bo "tłumacze" nie znali języka etc.)  Komiks był też lokomotywą komercyjną dla sprzedaży Świata Młodych czy w nieco mniejszym stopniu Fantastyki (ale tutaj zdecydowali się wydawać kwartalnik komiksowy i to był kult i zupełnie nowa jakość; podobnie jak "Szninkiel" start Orbity w 1988 roku). Oczywiście wydawnictwa regionalne potrafiły pociskać niesamowite buble przy okazji tej masowości komiksu wietrząc interes (kurioza w rodzaju koszmarnego komiksu o obronie Głogowa i bitwie na Psim Polu, nie wiem czy nie najgorzej, najbardziej nieudolnie pod każdym względem zrobiony komiks jaki w życiu widziałem).

Cytuj
Oczywiście te wielosettysięczne nakłady miały pozytywny wpływ na dostępność i czytelnictwo, ale nie ma co się łudzić, że rzeczywiście się rozchodziły. To były wyjątkowe przypadki.

W przypadku komiksów do 1989 tak zazwyczaj było. Przynajmniej w latach 80tych. O 70tych trudno mi się wypowiadać. Słyszałem, że Relax się rozchodził szybciutko (ja kupowałem go wiele lat później w antykwariatach i na pchlich targach), ale np. podobno Janosik Skarżyńskiego był łatwo i szeroko dostępny i długo leżał w księgarniach. Ale nie wiem czy to prawda. Jestem z rocznika 1978 i komiks "konsumuje" od mniej więcej 1984 roku.



Cytuj
3. Chyba faktycznie istnieje coś takiego jak "Pokolenie TM-Semic", ale nie jest to kategoria ściśle chronologiczna i do pewnego stopnia wolicjonalna. Generalnie i z wieloma zastrzeżeniami można by powiedzieć, że roczniki 70. mają większą predylekcję do "Thorgala" i komiksu europejskiego, zaś roczniki 80. (a w każdym razie postanowowojenne) wychowały się bardziej na TM-Semicach, a ich starsze rodzeństwo przekazywało im swoje zbiory "wyrastając" z komiksów.

W punkt tutaj i 10/10. Chyba tak właśnie jest i perfekcyjnie ujęte.  Co do Thorgala to pierwszy album był już drukowany w Relaksie w epoce gierkowskiej. Gierek był zwolennikiem wydawania komiksów w PRLu i dużą rolę tu odegrał niejaki Henryk Kurta. Reemigrant z Belgii. "Superman II" był emitowany w TVP w drugiej połowie lat 80tych. W wakacje, w paśmie po dzienniku telewizyjnym na "jedynce". Orbita wystartowała jakoś w 1988. "Szninkiel" dla roczników urodzonych w końcówce lat 70tych to było doświadczenie pokoleniowe. Z różnych względów.

Cytuj
A zatem to 8azyloidalne rozróżnienie na zainteresowanie superhero-niesuperhero u początków mojej pasji w ogóle nie miało miejsca. Np. "Punishera" nie łączyłem z Marvelem, a postrzegałem go raczej jako coś w rodzaju "Good Morning Vietnam" Pierzgalskiego...

Nawiasem pisząc Pierzgalski to jest w ogóle ciekawy temat z historii wydawania komiksów w Polsce z okresu zamknięcia epoki PRLu w komiksie i czasów pionierskich Orbity, Semica etc., o których tu piszemy. Gdyby ktoś nie znał tematu to może mieć wyobrażenie jaki to momentami był "dziki Zachód":
http://panoptykon.blogspot.com/2016/06/polska-planeta-map-czyli-skad-wzia-sie.html
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 25, 2017, 07:13:53 pm wysłana przez Zamorano »
Łowco. Idziesz, jak zawsze, po krawędzi. Nieunikniony jest dzień , w którym popełnisz błąd."
BLADE RUNNER
http://www.kamil78.dami.pl/books.htm

Offline amsterdream

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #91 dnia: Czerwiec 25, 2017, 06:39:07 pm »
Ja tez sie wychowalem na polskiej klasyce typu Kajko i Kokosz, Tytus i calej masie innych komiksow (duzo starszy brat w tym pomogl), ktore za moich szczeniecych lat wychodzily. Ale TM-SEMIC w okresie dojrzewania i co miesiac to  byly piekne czasy i mialy znaczacy wplyw na moj rozwoj komiksowy

U mnie było podobnie. Mimo tego, że ciotka przywoziła mi całe sterty komiksów z PRL-u, w międzyczasie z miejscowej biblioteki wypożyczyłem wszystkie komiksy wydane przez Orbitę i Pegasusa, to jakoś specjalnie nie wciągnęły mnie te rzeczy w komiksowe medium. W tamtym okresie mojego życia większość komiksów europejskich wydawało mi się nudnych i słabo narysowanych. I dopiero odkrycie TM-Semic (a potem mangi) spowodowało, że komiks pochłonął mnie całkowicie. Gdyby nie to wydawnictwo to komiksów dzisiaj raczej bym nie czytał. Dlatego trochę wzburzył mnie post jeanvanhamme i próba ostrego deprecjonowania Semica. Jakbym drugiego Parowskiego czytał.

Pokolenie TM-Semic jak najbardziej. Przez te ponad 10 lat cała rzesza ludzi się na ich komiksach wychowała. W połowie lat 90-tych w mojej klasie ich komiksy czytała z połowa osób, te publikacje to była wręcz podwórkowa waluta. Wystarczy, że obecnie do komiksów wróciła 1/20 tych osób - przy obecnych nakładach komiksów daje to i tak wysoką liczbę i po części odpowiedź dlaczego superhero się obecnie tak dobrze sprzedaje.

Offline donTomaszek

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #92 dnia: Czerwiec 25, 2017, 07:06:06 pm »
Duza przewaga TM-Semic nad innymi wydawcami byla regularnosc. Co miesiac, kolorowy zeszycik, w kiosku pod domem, nie trzeba biegac do ksiegarni. Ponadto Marvel-Arek napisal co w nowym zeszycie bedzie i ze trzeba go koniecznie kupic, bo inaczej Venom zje kanarka. W 90 roku mialem 8 lat i komiksami interesowalem sie juz wczesniej (Kosmiczny Detektyw, Thorgal, Kajki i Kokosze i co tylko bylo w bibliotece mialem obcykane) to jednak amerykanskie zeszyty odcisnely na mojej osobie najwieksze pietno. Chociaz zawsze najbardziej lubilem Punishera to kolorowe komiksy z amerykanskimi superherosami to bylo cos! Czas transformacji ustrojowej zapamietalem wlasnie tak, ze oto nagle nasze zycie ze smutnego i szarego, stalo sie nagle kolorowe, wolnorynkowe, konsumpcyjne (patrzac na to wszystko z perspektywy 8 latka).
Sometimes I'd like to get my hands on God...

Offline 79ers

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #93 dnia: Czerwiec 25, 2017, 08:24:25 pm »
'79

1. Jestem najbliżej opini, że TM kanibalizował rynek, tak jak niejednokrotnie czynił to Egmont. Mając za sobą Kajko i Kokosza, Tytusa, komiksy KAW, MAW, WSiT , Szninkla z Orbity (który faktycznie był wówczas czymś niezwykłym dla kilkulatka), Makuszyńskiego(Koziołka,FikiMiki), AsEditora to Semic stał się dla mnie złem koniecznym. Ze wględu na wysoką cenę szybko odpuściłem zbieranie wszystkiego głównie dlatego, że nie kupowałem za swoje. Komiksy TM oceniam pozytywnie gdyż były wprowadzeniem w inny, nieznany swiat drażniła jedynie monokultura.

W 1991 Sfera wchodzi na rynek z Magią i Mieczem, a zaraz potem Encore z Wojną o Pierścień i na kilka lat odpuszczam komiksy. Jedyne tytuły, które uznawałem za warte uwagi to debiutujący biały Asteriks oraz wychodzące "na bieżąco" Thorgale. Zdecydowaną większość komiksów TM miałem/mam z drugiego obiegu, a ulubionymi tytułami były/są: pierwsze Punishery, Batmany oraz Transformers i oczywiście Aliens versus Predator.

2.O ile uznaję swoją przynależność do pokolenia PRL  to w przypadku TM-Semic już nie. W komiksowie uznaję jedynie podziały na etapy i TM jest jednym z nich.

Offline jeanvanhamme

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #94 dnia: Czerwiec 25, 2017, 08:26:13 pm »
Gdyby nie to wydawnictwo to komiksów dzisiaj raczej bym nie czytał. Dlatego trochę wzburzył mnie post jeanvanhamme i próba ostrego deprecjonowania Semica. Jakbym drugiego Parowskiego czytał.


Może jest tak, jak piszesz, a może nie do końca przemyślałeś. To nie Tm Semic zajarał Cię do komiksów, ale Marvel, DC, IDW, Image i co tam jeszcze. Nie zawdzięczasz pasji komiksowej Arkowi i Macinowi, ale Stanowi :smile:
Za to sposób w jaki to wydawnictwo wprowadziło komiks do Polski i jak z hukiem upadło, zostawiając wyrwę w polskiej komiksowości na dekadę, to już niestety tylko i wyłącznie wina Tm Semic. Zgodnie z wieloma badaczami popkultury, komiks po epoce PRL cieszył się bardzo złą sławą, głównie kojarzony był z propagandowi Klossami i Żbikami, do tego dochodziły pozycje dla dzieci. Tm Semic miał piękne lata 90 i głodnych konsumentów, a poprzez złą politykę wydawniczą zepchnął komiks z marginesu i dołożył kolejną cegiełkę: propaganda, dla dzieci i to opóźnionych, bo kolesie zakładają majtki na spodnie.
Czytelnicy komiksów to było getto, wychowałem się w ćwierćmilionowym mieście i przez całą podstawówkę poznałem 3 osoby czytające komiksy. Badania czytelnictwa i nakłady to potwierdzają, jest nas kilka tysięcy w 40 milionowym kraju, więc pasję do komiksów zawdzięczamy uporowi albo przypadkowi.
Co do Parowskiego, to zabolało, bo nie lubię go najbardziej i znam jego niechęć do Marvela jako takiego. Ja po prostu nie zgadzam się z peanami śpiewanymi na cześć Tm Semic. To była amatorka z celami ustawionymi na krótki zysk.

Offline gobender

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #95 dnia: Czerwiec 25, 2017, 08:41:12 pm »
To była amatorka z celami ustawionymi na krótki zysk.

Amatorka, może (nie za bardzo mieli sie od kogo uczyć). Z celami to bym polemizował, biorąc pod uwagę, że to naprawdę pasjonaci, przynajmniej Arek.

Offline Gr8responsibility

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 058
  • Total likes: 1
  • I'm surrounded by the biggest idiots in the galaxy
Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #96 dnia: Czerwiec 25, 2017, 09:14:49 pm »

Może jest tak, jak piszesz, a może nie do końca przemyślałeś. To nie Tm Semic zajarał Cię do komiksów, ale Marvel, DC, IDW, Image i co tam jeszcze. Nie zawdzięczasz pasji komiksowej Arkowi i Macinowi, ale Stanowi :smile:


To była amatorka z celami ustawionymi na krótki zysk.


Czysta prowokacja.


Raz, że strony klubowe to była jedna z najlepszych rzeczy w tych komiksach bo odkrywała przed czytelnikami kolejne tajemnice tego uniwersum, a dwa sam dobór tytułów - ludzie z TM-Semica mieli wyjątkowe czucie, serwowano nam wszystko co najlepsze.




Jakie strony klubowe miały Thorgale ?


Przecież one nawet nie były drukowane we właściwej kolejności  :lol:


Czysta amatorszczyzna. To TM-Semic pokazał jak się profesjonalnie wydaje komiksy w Polsce.

Offline 79ers

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #97 dnia: Czerwiec 25, 2017, 09:25:26 pm »
pasję do komiksów zawdzięczamy uporowi albo przypadkowi.


Jak dla mnie pięknie powiedziane, mam tak samo.  :biggrin:

W tamtym czasie jak mówiłem, że czytam komiksy to w najlepszym przypadku widziałem u rozmówcy  pogardliwe spojrzenie albo rozmowa się kończyła. Uważam, że przez te lata spojrzenie innych na nas czytających komiksy wcale sie nie zmieniło - jesteśmy tylko troche starsi, może silniejsi i zdecydowanie bardziej odporni na opinię otoczenia i tyle.

Offline Jutrzen

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #98 dnia: Czerwiec 25, 2017, 09:35:50 pm »
Czyli wtedy kiedy z publicznej zniknęła do TVNu chyba skokowo zaczęło spadać zainteresowanie. Fandom dalej był. Ciągle dość mocny, ale już zaczął się gwałtownie kurczyć.
Trochę z innej bajki, ale zainteresowanie NBA zaczęło chyba spadać, kiedy pojawiła się WIZJA TV i wykupiła prawa do emisji na wyłączność (na kanale wizja sport).

Offline LucasCorso

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #99 dnia: Czerwiec 25, 2017, 09:38:48 pm »
Moim zdaniem liczy się tylko pierwszy komiks przeczytany. Ewentualnie drugi...

Bo jak złapiesz bakcyla to już będziesz czytał wszystko co Ci wpadnie w łapy, aż nie wyrobisz sobie własnej wersji gustu i zaczniesz przebierać.
A jak nie złapiesz bakcyla to nawet jak od czasu do czasu coś złapiesz w ręce randomowo, to fanem nie będziesz...

Jedyny problem jest taki, że pewnie mało z nas pamięta, co było pierwsze...

Pamiętamy punkty przełomowe (u mnie to np. Doman w Świecie Młodych, Historia wyssana z Sopla Lody w Magazynie "My", Szninkiel, Fan, Ghost Rider w Mega Marvel, Strażnicy, Kozio, From Hell. Każdy otwierał jakiś etap mojego komikswoego życia) ale każdy przeczytany komiks nas kształtuje.

Ja uważam się za przedstawiciela pokolenia TM Semic. Do dziś jestem członkiem wielkiej rodziny fanów Marvela.
Ale to tylko jeden z wielu aspektów mojej fascynacji.

Fascynacji ruchomej, płynnej, zmieniającej się. Nieopisywalnej, nieprzewidywalnej, intrygującej...

A każdy z was kto się tu w tej dyskusji zaszufladkował, albo szufladkuje się na co dzień ma do tego prawo, oczywiście.
Ale ja bym tak nie umiał...
Since time immemorial, I and others of my race have beheld the myriad wonders of the universe...

Offline Gr8responsibility

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 058
  • Total likes: 1
  • I'm surrounded by the biggest idiots in the galaxy
Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #100 dnia: Czerwiec 25, 2017, 09:51:23 pm »
Trochę z innej bajki, ale zainteresowanie NBA zaczęło chyba spadać, kiedy pojawiła się WIZJA TV i wykupiła prawa do emisji na wyłączność (na kanale wizja sport).


Yup, a Wojciech Michałowicz chyba do dzisiaj komentuje NBA na C+. Teraz patrzę, że rok temu jakaś petycja była organizowana żeby go usunąć


http://probasket.pl/petycja-do-canal-sport-w-sprawie-nba/


Polecam tą stronę jeszcze na poprawę humoru


https://www.facebook.com/Wojciech-Micha%C5%82owicz-Co-Z%C5%82otou%C5%9Bci-148584675348651/?fref=nf

Offline Blacksad

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #101 dnia: Czerwiec 25, 2017, 10:45:33 pm »
TM-Semic na długo wyleczyło mnie z komiksów. Wcześniej owszem, uwielbiałem. Ale kiedy zapoznałem się z "tą najprawdziwszą, amerykańską ofertą", to był wielki WTF. Durne, bzdurne, niegodne. Kilka Spiderów, kilka Batmanów, rozdałem po znajomych. Kiepskie rysunki, głupie scenariusze. Trzeba było aż "Strażników", żebym uznał, że nie jest komiks "gorszą wersją literatury" i warto poszperać w przeszłości medium. Dla mnie osobiście TM-Semic zabiło komiks, zabetonowało w głupocie, na kilka długich lat.
Chrzań się, Smirnov

Offline amsterdream

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #102 dnia: Czerwiec 25, 2017, 11:21:37 pm »

Może jest tak, jak piszesz, a może nie do końca przemyślałeś. To nie Tm Semic zajarał Cię do komiksów, ale Marvel, DC, IDW, Image i co tam jeszcze. Nie zawdzięczasz pasji komiksowej Arkowi i Macinowi, ale Stanowi :smile:

Nie do końca się z tym zgodzę. Komiksy TM-Semic ceniłem również za kontakt z czytelnikiem i strony klubowe. Pozwoliło to na zawiązanie się swoistej więzi między wydawnictwem a czytelnikiem. Gdyby komiksy amerykańskie sprowadziła do polski inna oficyna i nie było Marcina i Arka to nie wiem czy tak długo wytrwałbym w ich zbieraniu (a wytrwałem aż do końca).

wychowałem się w ćwierćmilionowym mieście i przez całą podstawówkę poznałem 3 osoby czytające komiksy.

Ja się wychowałem w małym miasteczku i przynajmniej do połowy lat 90-tych nikt tu nie miał konsol czy satelity, jak nasi kuzyni z wielkich miast  a komiksy TM-Semic, poza TV i trzema programami na krzyż, to było nasze jedyne okno na świat, stąd pewnie tyle osób je kupowało.


@Blacksad Pewnie byłeś już za stary żeby się wkręcić w ich ofertę. Nie rozumiem po co tyle sączącego się jadu w twojej wypowiedzi. Naprawdę według ciebie TM-Semic nie wydał nawet jednego wartościowego komiksu?

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #103 dnia: Czerwiec 25, 2017, 11:39:25 pm »
Jeśli miałbym się identyfikować, to: tak, jestem z "Pokolenia TM-Semic". I strony klubowe też miały w tym swój udział. Ale jednak wchodziłem "tylnymi drzwiami" (mniej kluczowej oferty), a fakt przynależności skrystalizował się w mojej świadomości później - gdy popadali inni wydawcy, a Semic pozostał ze swoją superbohaterską ofertą. Bo przecież taki "Hugo", czy "Alinoe" to też były dla mnie niezwykłe, ba, wstrząsające przeżycia. I jak pisałem - długo ich nie oddzielałem od ogólnego zjawiska pod nazwą "komiks zachodni".
Z pewnym zdziwieniem, ale też zrozumieniem przyjmuję słowa niechęci pod adresem TM-Semic, wyrażane chyba przez osoby o kilka roczników ode mnie starsze (co potwierdza moją linię podziału zaproponowaną w poście na poprzedniej stronie).
Nie rozumiem jednak aż tak gwałtownych wyznań i reakcji, jak Blacksada. W czym taki "The Man Without Fear" ustępował "Łucznikom", albo "Batman: Black & White"* "Ekspedycji"? Poza tym, że są to oczywiście utwory z innego porządku? Czy to aby nie jest łączenie rozczarowania komiksem w wydaniu Semica z jakimś momentem "dorastania", w którym chyba niemal każdy odrzuca komiks - jak zasugerował amsterdream?

* - faktycznie fatalnie wydany; Egmoncie, czy byś nie pomyślał wreszcie o wydaniu w cyklu Deluxe?
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline Zamorano

Odp: Pokolenie TM-Semic
« Odpowiedź #104 dnia: Czerwiec 25, 2017, 11:51:50 pm »

Czysta prowokacja.


Raz, że strony klubowe to była jedna z najlepszych rzeczy w tych komiksach bo odkrywała przed czytelnikami kolejne tajemnice tego uniwersum, a dwa sam dobór tytułów - ludzie z TM-Semica mieli wyjątkowe czucie, serwowano nam wszystko co najlepsze.

Bez jaj. Jedyny ich idealny strzał, który wymagał trochę kreatywności (przyglądając się popularności vhs - ów) to, że w Polsce dobrze chwyci Punisher jak się popatrzy. Może jeszcze dużo później eksploatowanie do rzygu Lobo. A wybór "Batmana" i "Supermana" z DC top faktycznie megaprofesjonalizm i megakreatywność. Nikt by inny na to nie wpadł, że z DC trzeba ikony wydawać. Tylko top zawodowcy :wink: Poza tym mieli i tak ograniczone pole manewru (np. w Szwecji jest wyjątkowy kult "Fantoma" to wydajemy to w Polsce na sitodruku; że co nie chwyciło? I taki to był profesjonalizm). Strony klubowe były we wszystkich edycjach chyba w Europie, nie tylko Semica. W Thorgalu nie było stron klubowych, bo to były albumy a nie "czasopismo". W "K" drukowali listy. Sami stron klubowych nie wymyślili. Co do profi w pierwszym  Spider Manie z 1990 na okładce wali po oczach "Marwel". cool cześć. Pro :biggrin: Dopiero jak pojawił się Arek zaczęło to mieć jakieś ręce i nogi. Jak ktoś chce zobaczyć jak to mogło wyglądać polecam wydania włoskie z lat 90tych (choćby linię Marvel Italia Panini, albo ich edycje Image, albo magazyn All American Comics). Albo hiszpańskie (choć te były droższe od włoskich). Tylko edycje tytułów Image w Semicu zbliżały się do poziomu wydań włoskich.


Cytuj
Przecież one nawet nie były drukowane we właściwej kolejności

Uff. Jak to dobrze, że Semic drukował wszystko we właściwej kolejności. A nie! Czekaj. Przecież np. "Ostatnie łowy Kravena" pojawiły się już po SM McFarlane. A jak się skończył ten najlepszy z ich edycji akurat Conan z Czerwoną Sonją? A no zeszyt skończył się cliffhangerem. Zapowiedzieli wielkie "ciąg dalszy nastąpi" za dwa miesiące. A potem co? Zapomnieli kontynuować i następny zeszyt to było coś z roku 1976! A ten cały run, w którym pojawił się Tim Drake w Batmanie to w USA ile to było zeszytów? A oni "ścięli" go do połówki jednego. Zawodowcy! 5-częściową historię można zmieścić na 30 planszach! Prawda jest taka, że Rustecki i Arek ciągle się użerali o więcej profesjonalizmu. Wystarczy wziąć przeciętny album Thorgala z tamtego okresu czy "K" i porównać jakość wydania. To widać, że to był typowy układ "rdzeń" - "peryferie"ustawiona na "na krótki zysk." Cała reszta to pasja Arka czy Marcina Rusteckiego. Ale to często była totalna partyzantka, czego nie ukrywają w wywiadach.
Cytuj
To TM-Semic pokazał jak się profesjonalnie wydaje komiksy w Polsce.
Cytuję:
No właśnie, patrząc już z kilkuletniej perspektywy - czemu TM-Semic zakończył działalność?
Przestarzała, nie idąca z duchem czasu polityka prowadzenia biznesu. To generalnie. Poza tym zespól redaktorski był za mały. Poza komiksami wydawaliśmy mnóstwo albumów kolekcjonerskich (stickers album), magazynów sportowych („ProBasket”, „Champions League” itd.), a zespół składał się z 4 redaktorów i dwóch stanowisk komputerowych. Wchodziliśmy sobie na głowę. Jeden sportowy miesięcznik zajmował praktycznie jedno stanowisko komputerowe non stop. (...) W takiej sytuacji myślenie o stronie internetowej nie wchodziło nawet w grę. Zostawaliśmy technologicznie w tyle na tle innych wydawnictw. (...)Pomieszania kolorów, stron, rozjechane kolory, zniszczone egzemplarze np. ściśniecie palety paskami tak mocno, jakby to papier nie był tylko kartofle w worach. (...)  No i klasyk totalnego drukarskiego partactwa – „Lobo: Fragtastyczna Podróż”. Pomylone składki. Miodzio. (...) a początku nie mieliśmy swobody. Był "centralny" plan wydawniczy. Z biegiem lat wszystkie kraje mniej lub bardziej się uniezależniały. Przecież trzeba było brać pod uwagę specyfikę danego kraju. Nie można było kontynuować np. holenderskiego „Spider-Mana”, do którego byliśmy opóźnieni 3 lata.
Zresztą zawsze istniał konflikt dyrekcja-redakcja. Dla tych pierwszych nie miało znaczenia co się wydaje. Nie rozumieli, ze każda seria ma tzw. story-line i nie można jej lekceważyć. Reasumując, mieliśmy swobodę w miarę rozwijania się wydawnictwa, ale trzeba było współpracować z innymi krajami dla zmniejszenia kosztów. Wypożyczenie filmów było tańsze niż kupno bezpośrednio z Marvela, DC, Dark Horse itd."

I interesujący pasus a propos superbohaterowie, a komiks europejski : "Wydawnictwo specjalizowało się w amerykańskich komiksach o super-bohaterach. Mieliśmy koncern Semic International, który miał dwie drukarnie przystosowanie do formatu amerykańskiego. W innych krajach Semica, komiks tzw. europejski miał swój rynek, nie było sensu konkurować z Egmontem czy Carlsenem. Dla TM-Semic były to wydania za drogie, które musielibyśmy wydawać niezależnie."
Łowco. Idziesz, jak zawsze, po krawędzi. Nieunikniony jest dzień , w którym popełnisz błąd."
BLADE RUNNER
http://www.kamil78.dami.pl/books.htm

 

anything