To ja może pokrótce o tym, co prawo "mówi";)
Ja osobiście jestem za prawem do cytatu (zresztą, jak tu nie być, skoro ustawodawca przyznał takie prawo, to stosuję je i już), ale rozumianego wąsko. Prawo do cytatu reguluje art. 29 ustawy Prawo Autorskie, jest to jeden z przykładów tzw. dozwolonego użytku. Należy pamiętać o kilku sprawach przy cytowaniu: powinien być rozpoznawalny, odpowiednio oznaczony. O jego zgodności z prawem decyduje również funkcja (cel). Zgodnie z ustawą są to: wyjaśnianie, analiza krytyczna, nauczanie lub prawa gatunku twórczości. Dodatkowo, zgodnie z art. 35, dozwolony użytek (a zatem i cytat) nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. W doktrynie (m.in. J. Barta, R. Markiewicz) wyprowadza się z tego zakaz takiego posługiwania sie cytatami, w rezultacie którego eliminowana byłaby potrzeba zaznajomienia się z cytowanym utworem. Dozwolony jest cytat przy parodii i pastiszu (patrz: komentarze do pr. autorskiego), ale już
collage nie usprawiedliwia eksploatacji cudzych dzieł poprzez powołanie się na "prawa gatunku twórczości" (tak: Barta i Markiewicz)
Słynnym przykładem "obrazkowym" wykorzystania cytatu może być sprawa, jaką autor znanej ulotki do wyborów w 1989 r (tej z Waynem mającym wpięty w klapę znaczek Solidarności) wytoczył tygodnikowi Polityka, który umieścił nieco zmieniony (ale, o ile dobrze pamiętam, nie więcej niż w 10% wg oceny biegłych) ten właśnie obrazek na okładce, upamiętniającej bodajże kolejną rocznicę jakąś. I wygrał.
Pamiętać należy, że prawo autorskie jest regulowane w sposób dość kazuistyczny, dużą rolę odgrywa orzecznictwo. Tym bardziej, że naruszenia pr. autorskiego są ścigane z powództwa prywatnego (albo przynajmniej na wniosek osoby zainteresowanej).
To ja tyle. Zaznaczam, że powyższe nie wyczerpuje wszuystkich zagadnień związanych z prawem do cytatu, stanowi jedeynie swoiste wprowadzenie