tak sobie czytam raz na jakiś długi czas różne fora komiksowe i ciekawych rzeczy się dowiaduje - jak choćby w tym wątku: że ktoś uważa mnie za krytyka, ktoś inny za "krytyka" i sprawcę nawrotu palenia - drogie e-dziatki, to że pisuje to-tu-to-tam recenzje nie znaczy, że jestem krytykiem, to że ktoś mnie nazywa krytykiem, nie znaczy że ja tak uważam i można mnie traktować z podśmiec**jczym przekąsem - nie czuje się zobowiązany do poważnego traktowania materii poddanej krytyce, wręcz przeciwnie, zawsze interesowało mnie pisanie swobodnym słowotokiem, serdecznie, od serca i dla przyjemności, a nie intelektualnej gimnastyki, a już broń boże intelektualnej bufonady, i jest kilka waznych powodów dla których nie mam zamiaru wydorosleć i profesjonalnie traktować przedmiotu moich tekstów/zainteresowań - jednym z najistotniejszych jest fakt, że trwają wojny i co rano robię dużą kupę i uświadamia mi to niezbicie, że jestem tylko zwierzęciem, które pozbawione obiektywnej boskości postrzegania (i komunikowania tegoż takoż innym) może się tylko śmiać i cieszyć z pokarmów (także duchowych), są i inne bardziej prozaiczne powody - nie uważam języka za dostatecznie poważny sposób komunikacji, żebym obarczał go rozbudowanym przekazem intelektualnym - może dlatego wolę film i komiks od prozy, a nawet prozy zycia, a już na pewno od forumowego pieprzenia
a wracając w okolice Blakiego - mój o nim tekst ukazał się w magazynie satyrycznym, w którym teoretycznie i zasadniczo dopuszczamy tylko tytuły smieszne lub żenujące do obśmiania, jako przedmioty recenzji, której meritum jest przedstawienie tego co smieszne/żałosne w dziele jest i kropka, jednoczesnie zakładając że sama recenzja powinna rozbawić - Blaki to nie komedia i jego naistotniejsze elementy nie zawierają się li tylko w (auto - nie mylić z autem lub autem)ironii, trzeba być zatem wielkim optymistą/czytaj naiwnym, żeby wymagać odemnie bym popełnil tekst o zabawnej stronie ludzkiej egzystencji, lekko i przyjemnie, a jednoczesnie dopełnił wszystkich intelektualnych formalności, które towarzyszą niektórym i ich synapsom podczas lektury Blakiego i skłaniają ich do poszukiwania mysli krytycznej w "tym temacie" - ja li tylko napisałem "coś tam" dla swej przyjemności, ale tak by naczelny puscił to "coś tam" w ramach magazynu satyrycznego mrużąć oko na fakt że nie jest to tytuł z tych, które recenzujemy, a czemu mrużył to wiadomo, tak samo jak, czemu pisałem
zapraszam do przeczytanie moich kolejnych utworów dostępnych od piątku w kioskach w ramach Chichot nr 3 - znamienicie krytycznych, także o komiksach, chocby na temat Hydrioli, której suguruję zmianę tytułu na "Nóż w dupie" i już mi jest niezmiernie przykro, że nie zgra się to z emocją i chemią synaps co poniektórych, którzy czytając pismo satyryczne (bo mam nadzieję, że nie wyrobili sobie zdania czytając tekst na www chichotu, bo tam jest tylko wstęp) mają wrażenie, że zetknęli się z tygodnikiem powszechnym albo/lub kalendarzem szlacheckim conajmniej
i na miły bóg, proszę mnie nie traktować powaznie, bo to uwłacza mojemu modelowi inteligencji i co gorsza, prowadzi do utraty mojej wiary że z ludzi jeszcze może kiedyś być porządny k***a gatunek - w skrócie: turlaj się karol