Fade Out jest ciekawe, przepięknie pokolorowane, mocno opowiedziane graficznie (choć wolałem Philipsa analogowo, nie na tablecie, bo on od początku Fade Out rysuje na kompie), scenariuszowo Brubaker ładnie robi, choć on jest specyficznym autorem. Po czwartym numerze jest paranoicznie, niedopowiedzianie, mocno, intrygująco, żongluje różnymi bohaterami i daje szeroki ogląd (L.A. Confidential mi się pomyślało, jak to napisałem). Jest też nieprzyjemne, zimne, sporo o kulisach Hollywoodlandu, trochę o władzy ( o władzy nad studiem filmowym), o dochodzeniu do marzeń przez syf i sprzedawanie siebie (w zeszytach dodatkowo jest to podbite artykułami z historiami prawdziwymi). Jak miałem wątpliwości do czwartego numeru czy będę to dalej czytał, tak jeśli będzie mnie stać to będę dalej kupował. Czwarty numer kończy pierwszy akt. Obczaj pierwszy numer, ton i poziom mniej więcej zostaje taki sam do czwartego (choć trzeci dobudowuje tło i odbija od głównego wątku).
Podoba mi się bardziej od niektóych Criminalowych historii (Last of Innocent i Bad Night) i mniej od niektórych (Coward, Lawless, Sinners). Choć bliżej chyba tym pierwszym klimatem bo zimny jest Fade Out, pytanie czy bardzo zimny czy zimny zostaje otwarte D: Uprzedzam, ja nie lubię gdy historie mnie zostawiają zupełnie rozbitego, a dobrzy ludzie dostają wpi****l za nic D:
Czy ktoś może powiedzieć o tym czy w Beautiful Darkness jest nutka optymizmu? D: czy czarno widzę? kickic?D: