w jednym z wywiadów Bogusław Kaczyński (ten pan od opery, dla laików i mainstreamowców :P) na próbę podpuszczenia go przez bodaj Kubę wojewódzkiego (ten pan od Idola, dla niemainstreamowców) zareagował:
ah, proszę pana, ja byłbym wniebowzięty jakby taki jeden z drugim mówili, że opera jest wporzo!
powiedzenie, że nieznajomość Szekspira to obciach po pierwsze lepiej dociera do tłuczków wszelakich (przynajmniej słowo obciach zrozumieją). po drugie - brzmi mniej pretensjonalnie niż "nieznajomość Szekspira jest uwłaczająca dla kultury osobistej". EOT.
Szekspir swoją drogą rządzi. Hamletta swego czasu na pamięć znałam nie tylko po polsku ale i po angielsku. Teraz mi przeszło, ale może kiedyś wrócę do tłumaczenia Slayersowego Hamleta, to mi znowu odbije
A Sapkoś napisał genialne opowiadania, bawiące się konwencją, rysujące nietypowy świat, gdzie nie ma jednoznacznego podziału na tych i tamtych, czego niestety nie można powiedzieć o Tolkienie. Szyszki lubią niejednoznaczność - dlatego między innymi lubię anime. Wiecie, jakim szokiem było dla mnie to, że Gilbert z Robin Hooda tak naprawdę nie był "tym złym"? nauczona dzielenia na białe i czarne (choćby przez słynny serial ludziowy "Robin Hood" lecący owego czasu w tv) odkryłam piękny świat szarości
kurde, czapki z głów.
tak w ogóle i szczególe to chyba idę pobaraszkować na forum literatury.