Jako że nowość to już żadna, piszę tutaj. Ogląda ktoś White Album? Pomijając już boską loli w obsadzie, ten niepozorny na pierwszy rzut oka game of love zrobił się nagle niesamowicie wciągający...
A każdy kolejny Clannad po prostu miażdży. In your face motherf**kers, who didn't believe in this title. Osobiście nie planuję zakładania rodziny, ale to zwyczajnie porusza. Trzeba mieć albo serce z kamienia, albo być Dzierżakiem (wtajemniczeni wiedzą o czym mowa), aby móc przejść obok tego obojętnie. No ale na upośledzenie emocjonalne niewiele da się poradzić. Tym bardziej że seria porusza tak osobiste i prywatne aspekty ludzkiego serca/duszy, że dyskusja o tym bez bycia uczuciowym ekshibicjonistą wydaje mi się wręcz niemożliwa.
Poza tym kocham cenzurę...