trawa

Autor Wątek: A mnie się te rysunki nie podobają...  (Przeczytany 19473 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Epekeina

A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #15 dnia: Wrzesień 09, 2016, 08:22:11 pm »
Tylko gdzie tu tak naprawdę jest problem? Każdy lubi co innego. :smile: Jedni się zachwycają twórczością rysownika X , inny Y. Przecież jeżeli komuś się nie podoba sposób rysowania danego rysownika to się nie podoba i tyle. Nie ma tu żadnej filozofii. Do mnie styl Sale'a nie przemawia, jego rysunki mnie odpychają, ale przecież doskonale rozumiem, że innym(może i większości osób siedzących w komiksach) mogą się podobać. Nie mam z tego powodu bólu tyłka. :wink:

Pisanie o problemie to zboczenie zawodowe - kiedy pisałem o problemie chodziło mi raczej o coś do rozważenia, a nie o kłopot czy coś takiego.
Jak ja piszę "wg mnie te rysunki są brzydkie", to uważam, że jest zrozumiałe że takie są dla mnie i że jest to tylko moja opinia. W takich sprawach króluje subiektywizm, a obiektywizm jest chyba niemożliwy do osiągnięcia in my opinion. To nie matematyka.
A tu mamy do czynienia z prawdziwym problem, który jedynie zasygnalizuję, bo w przypadka bazyliszka byłaby to tylko walka z wiatrakami. Każda z nas ma swój indywidualny, zapewne niepowtarzalny zmysł i sąd smaku czy wrażliwość czy jako to nazwiemy - zgadzam się. Ale rysunki, fabuła, motywacje postaci, symbolizm ukryty w rysunkach czy wydarzeniach, to nie tylko subiektywizm. Twierdzenie, że sztuka to sfera subiektywizmu a matemtyka obiektywizmu to już poważny brak wiedzy. W sztuce czy w ogóle humanistyce jest coś poza subiektywnością, co możemy ocenić niejako pomimo naszego "podobania" - czy bęziemy to mówili o pewnych obiektywnych wartościach jak w klasycznej metafizyce czy o dziejbie prawdy jak u Heideggera. Rozmawianie o komiksach to nie tylko moje widzimi się.

fragsel

  • Gość
A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #16 dnia: Wrzesień 09, 2016, 08:40:55 pm »
Specjalnie na (niewypowiedzianą) prośbą jednego z użytkowników wątek do rozmów o subiektywności spojrzenia na umiejętności rysowania komiksów przez autorów...


Ja nie lubię Sienkiewicza... A ty kogo?


{postaram się tu poprzenosić poprzednie rozmowy. jak jakaś znajdziecie zgłoście}

Offline Eragon

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics - cz. 2
« Odpowiedź #17 dnia: Wrzesień 09, 2016, 08:51:13 pm »
.A tu mamy do czynienia z prawdziwym problem, który jedynie zasygnalizuję, bo w przypadka bazyliszka byłaby to tylko walka z wiatrakami. Każda z nas ma swój indywidualny, zapewne niepowtarzalny zmysł i sąd smaku czy wrażliwość czy jako to nazwiemy - zgadzam się. Ale rysunki, fabuła, motywacje postaci, symbolizm ukryty w rysunkach czy wydarzeniach, to nie tylko subiektywizm. Twierdzenie, że sztuka to sfera subiektywizmu a matemtyka obiektywizmu to już poważny brak wiedzy. W sztuce czy w ogóle humanistyce jest coś poza subiektywnością, co możemy ocenić niejako pomimo naszego "podobania" - czy bęziemy to mówili o pewnych obiektywnych wartościach jak w klasycznej metafizyce czy o dziejbie prawdy jak u Heideggera. Rozmawianie o komiksach to nie tylko moje widzimi się.
Zgadzam  się i nie, cytując klasyka,,jestem za, a nawet przeciw''. :wink:
Sztuka dla mnie jest subiektywna tzn. każdy ma prawo dostrzec coś innego w danym dziele(nawet jeśli to nie było zamysłem twórcy). Nie każdy musi być omnibusem w każdej dziedzinie i widzieć w danym dziele to co chciał twórca, ale...jak ktoś nam wyjaśni co było zamiarem twórcy to powinno dać nam to do myślenia i chociaż spróbowania zrozumienia zamiarów twórcy. Co nie oznacza, że dane dzieło polubimy. Sztuka jest dla ludzi, a nie sama dla siebie.
Edit: Widzę, ze w czasie kiedy pisałem odpowiedź gdzieś poprzednie posty  wywiało, więc niech to idzie do kosza czy do tematu gdzie zostały przeniesione.
Ok odnalazłem już ten nowy wątek. ;)
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2016, 08:56:58 pm wysłana przez Eragon »
Fan ,,majtek na głowie''. :D

Offline misiokles

Odp: Odp: Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics - cz. 2
« Odpowiedź #18 dnia: Wrzesień 09, 2016, 09:18:07 pm »
Zacytowałeś połowę mojej wypowiedzi, a w drugiej przecież pisałem o Bogdanovie, że nie jestem wielbicielem jego twórczości, ale  z czasem poznałem powód czemu ktoś może ją lubić(przynajmniej jeden z powodów).
Twój fragment posłużył mi tylko jako wyjście do mojej wypowiedzi. Tak naprawdę miałem tu na myśli naszego forumowego celebrytę, który teraz co prawda twierdzi, że ""wg mnie te rysunki są brzydkie", ale w przeszłości zdarzało mu się chlapnąć określnieniem "że X nie umie rysować" :)

KukiOktopus

  • Gość
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #19 dnia: Wrzesień 10, 2016, 12:19:35 am »
Ja tylko nieśmiało przypomnę, że choć komiksy można oglądać (i zwykle się to robi, bo ogladanie naturalne dla ludzi przeciez jest), to jednak przede wszystkim komiksy sie czyta; czyta nawet wtedy, gdy komiks "niemy" jest, bo tekstu nie ma tam wcale. Istota komiksu, jako utworu narracyjnego, jest to, że opowiada on jakaś historie, komiksu czytania celem zas wydobycie tej historii tak, aby na deskach teatru glowy naszej sie rozegrala w calym swym fabularnym dramacie, czy tez smiesznosci i, co rownie wazne, w odpowiedniej scenografii. To, jak komiks jest rysowany, ma doniosły wpływ na treść (fabułę), ale przede wszystkim na sposob opowiadania tej fabuły, czyli narrację. (O tym, jak narracja moze skopac interesujaca fabule i na odwrot, wielokrotnie na tym forum mowione bylo i powtarzac tego nie trzeba.)

Jesli dokonuje sie oceny komiksu pod wzgledem "ładnosci" rysunkow, wowczas tak naprawde nie patrzy sie na komiks jak na komiks, tylko jak na mniej lub bardziej przypadkowy zbior obrazkow lub niekiedy plansz, jesli te sa w interesujacy sposob skomponowane, pomijac jednak istote komiksu: opowiesc napisana w pierwszym rzedzie obrazkami, ewentualnie uzupelnionymi tekstem.

Dlatego nie trzeba byc wybitnym artystą grafikiem w akademickim znaczeniu tego slowa, zeby robic wybitne komiksy, choc kunszt graficzny z pewnoscia sie przydaje, ale jeszcze bardziej graficzna wszechstronnosc, bo wtedy mozna "graficznie" opowiadac na rozne sposoby. Czym innym jest zatem sztuka autonomicznych obrazow "statycznych", a czym innym graficzna sztuka komiksowa, bo w tej drugiej grafika pelni role slow, a wlasciwie jezyka z calym jego graficznym bogactwie mozliwosci ewokacyjnych, i jej nadrzednym celem jest opowiadanie historii (fabuly).  W szczegolnosci, zbior obrazkow, ktore wiekszosc uzna za kiepskie, gdy rozwazac je jako graficzne utwory autonomiczne, moze funkcjonowac jako wybitna sekwencje narracyjna w komiksie.

W istocie rzeczy komiksow tak naprawde sie nie rysuje, lecz pisze (podobnie jak ikony, i pewnie dlatego mowi sie tutaj o ikonografii ;-) ) Dlatego temat tego wątku jest - łagodnie mowiac - niejasny :-) A spotykane tu i ówdzie na forum zdania krytyczne typu: "I to mają być ładne rysunki?!" jest już w ogole w kontekscie rozmowy o komiksach zupelnym nieporozumieniem.

Offline Gr8responsibility

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 058
  • Total likes: 1
  • I'm surrounded by the biggest idiots in the galaxy
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #20 dnia: Wrzesień 10, 2016, 12:34:31 am »
Tylko, że jak mi Jim Lee narysuje cały komiks a historia będzie byle jaka to i tak będę miał przyjemność w oglądaniu go do samego końca.


Odwrotnie już tego przyjemnego experience nie będę miał.


Jak dla mnie rysunki w komiksach to 60% tekst 40%. Tak się rozkładają moje osobiste preferencje za co cenię komiks.


I jak będziesz kiedykolwiek mnie cytował w przyszłości ( to a propo tego " I to mają być ładne rysunki " ) to najpierw zrób mały research kilku postów wstecz. Gdybyś to zrobił tamtym razem to byś się dowiedział, że fragsel i kilka innych osób pisało o uwaga - o wspaniałości rysunków w Kronikach Dyplomatycznych do czego ja się tylko odniosłem.

KukiOktopus

  • Gość
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #21 dnia: Wrzesień 10, 2016, 12:55:43 am »
Bardzo przepraszam, ale nie pamietalem, ze akurat Ty wypowiedziales te zlota mysl. Ufam, ze nie wezmiesz sobie zbytnio do serca tego, ze mysli na temat Twojej osoby zaprzataja moja glowe nader rzadko, a wlasciwie to nigdy. Na domiar zlego, wyglada na to, ze w moim powyzszym poscie wyrazilem swoje zdanie na temat oceny "ladnosci" rysunkow w komiksach nadzwyczaj niejasno, czego potwierdzenie znajduje w tresci posta Twojego, w ktorym dałes wyraz calkowitego niezrozumienia tresci, ktora chcialem przekazac. Coz, niestety kiepski ze mnie pisarz...

Offline Gr8responsibility

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 058
  • Total likes: 1
  • I'm surrounded by the biggest idiots in the galaxy
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #22 dnia: Wrzesień 10, 2016, 01:05:20 am »
Bardzo przepraszam, ale nie pamietalem, ze akurat Ty wypowiedziales te zlota mysl. Ufam, ze nie wezmiesz sobie zbytnio do serca tego, ze mysli na temat Twojej osoby zaprzataja moja glowe nader rzadko, a wlasciwie to nigdy. Na domiar zlego, wyglada na to, ze w moim powyzszym poscie wyrazilem swoje zdanie na temat oceny "ladnosci" rysunkow w komiksach nadzwyczaj niejasno, czego potwierdzenie znajduje w tresci posta Twojego, w ktorym dałes wyraz calkowitego niezrozumienia tresci, ktora chcialem przekazac. Coz, niestety kiepski ze mnie pisarz...


Nie zrozumiałem bo moje pojmowanie tego jak funkcjonuje twoja głowa skończyło by się na uszczerbku mojego zdrowia.


Jeżeli dla ciebie komiksów się nie rysuje a jedynie pisze to książki są pewnie wypełnione całą paletą malunków.




Ja uwielbiam horrory Grahama Mastertona bo potrafi on na swoich ilustracjach przedstawić niezwykły realizm opisywanych historii - tak mniej więcej właśnie funkcjonuje twoja głowa.



Miałem nie odpisywać na twoje prowokacje ale takie głupoty aż się proszą o sprostowanie.




Jestem na tym forum już od dłuższego czasu i uwierz mi, że za każdym razem kiedy czytam Twoje posty i widzę to silenie się na dowcip, próby aby zawrzeć jak najwięcej humorystycznego przesłania w tym co piszesz mają kompletnie odwrotny skutek i przynoszą jedynie zażenowanie kiedy je odczytuję. Co gorsze tobie pewnie się wydaje, że przez tą pokręconą formą pisania jesteś jakiś nie wiem ... oryginalny ? Tworzysz mnóstwo treści ale mało przesłania. Mam nadzieję, że twoja normalna egzystencja wygląda inaczej.


Ufam, że nie weźmiesz sobie tego zbytnio do serca.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 10, 2016, 01:33:47 am wysłana przez Gr8responsibility »

fragsel

  • Gość
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #23 dnia: Wrzesień 10, 2016, 07:00:40 am »
W istocie rzeczy komiksow tak naprawde sie nie rysuje, lecz pisze (podobnie jak ikony, i pewnie dlatego mowi sie tutaj o ikonografii :wink: ) Dlatego temat tego wątku jest - łagodnie mowiac - niejasny :smile: A spotykane tu i ówdzie na forum zdania krytyczne typu: "I to mają być ładne rysunki?!" jest już w ogole w kontekscie rozmowy o komiksach zupelnym nieporozumieniem.

temat tego wątku jest dobrany z rozmysłem...
jest to cytat, ale nie dokładny cytat, ale raczej wyrażenie myśli która kierowała mną dawno temu i która dziś również często przewija się w Inernetach i na tym forum. Mój wpis o Sienkiewiczu to też prowokacja czy też ironia...

Ja się z Tobą zgadzam (ale bez tych stylistycznych ozdobników oczywiście :wink: )
Kiedyś z góry odrzucałem komiksy, w których nie było Byrne'owskich rysunków.

Potem nauczyłem się patrzeć na przykładowe plansze trochę bardziej jak ty (stąd zakup i pozytywne zaskoczenie a nawet zachwyt nad wspomnianymi wyżej Kronikami Dyplomatycznymi)

Nadal czytanie Sienkiewicza (Billa oczywiście, bo Potop regularnie, co dwa lata odświeżam) nie sprawia mi frajdy i trwa dużo dłużej (i nie mówię o kontemplowaniu jego artyzmu, bo to nie to wydłuża czytanie :wink: ) i pewnie gdybym czytał wybiórczo to bym sobie pewne pozycje odpuścił jego... Ale jest to tyko kwestia osobistych preferencji
Widać, że koleś wie co robi, ma psycho fanów i jest zarówno artystą jak i profesjonalistą (bo to nie zawsze idzie w parze niestety)

Nikt nie może i nie powinien polubić wszystkiego tak jak nikt nie powinien starać się zadowolić wszystkich... Ktoś tu na forum ma świetny cytat na ten temat w podpisie...
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 10, 2016, 07:03:44 am wysłana przez fragsel »

KukiOktopus

  • Gość
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #24 dnia: Wrzesień 10, 2016, 07:30:27 am »
Nie zrozumiałem bo moje pojmowanie tego jak funkcjonuje twoja głowa skończyło by się na uszczerbku mojego zdrowia.
Niewątpliwie  :lol:

Jeżeli dla ciebie komiksów się nie rysuje a jedynie pisze to książki są pewnie wypełnione całą paletą malunków.
Nie napisałem, że komiksy się "jedynie pisze", lecz że "w istocie rzeczy[...] sie je pisze", ponieważ obrazki funkcjonują tam jako język, przy użyciu którego opowiada się jakąś fabułę.

Ja uwielbiam horrory Grahama Mastertona bo potrafi on na swoich ilustracjach przedstawić niezwykły realizm opisywanych historii - tak mniej więcej właśnie funkcjonuje twoja głowa.
O, wygląda na to, ze zgodnie z Twoimi obawami wyrazonymi na wstepie swojej wypowiedzi, dotyczącymi zrozumienia "funkcjonowania mojej głowy", doznałeś poważnego uszczerbku na zdrowiu. Ciekawe, jak ów zdrowotny uszczerbek bedzie rzutował na Twoje zrozumienie komiksów - wydaje mi się, że bedzie lepsze, bo wszak gorsze już być nie może.

Miałem nie odpisywać na twoje prowokacje ale takie głupoty aż się proszą o sprostowanie.

Jestem na tym forum już od dłuższego czasu i uwierz mi, że za każdym razem kiedy czytam Twoje posty i widzę to silenie się na dowcip, próby aby zawrzeć jak najwięcej humorystycznego przesłania w tym co piszesz mają kompletnie odwrotny skutek i przynoszą jedynie zażenowanie kiedy je odczytuję. Co gorsze tobie pewnie się wydaje, że przez tą pokręconą formą pisania jesteś jakiś nie wiem ... oryginalny ? Tworzysz mnóstwo treści ale mało przesłania. Mam nadzieję, że twoja normalna egzystencja wygląda inaczej.

Ufam, że nie weźmiesz sobie tego zbytnio do serca.
Ależ skąd.

[...] Nikt nie może i nie powinien polubić wszystkiego tak jak nikt nie powinien starać się zadowolić wszystkich... Ktoś tu na forum ma świetny cytat na ten temat w podpisie...
Z pewnoscią. Jednak znajomosc reguł rządzących daną dziedziną tworczosci znacznie ułatwia polubienie tej dziedziny w znacznie szerszym zakresie, anizeli bez tej znajomosci, i analityczne docenienie rzeczy, które niekoniecznie podpadaja pod nasze osobiste preferencje/gusta. Mozna np. lubic muzyke klasyczna po prostu jej naturalnie słuchajac, ale jeszcze lepiej się ja odbiera i docenia, gdy ma sie jakies pojecie o muzykologii. Podobnie jest z komiksami.

Offline gobender

Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #25 dnia: Wrzesień 10, 2016, 07:36:26 am »
Ja tylko nieśmiało przypomnę, że choć komiksy można oglądać (i zwykle się to robi, bo ogladanie naturalne dla ludzi przeciez jest), to jednak przede wszystkim komiksy sie czyta; czyta nawet wtedy, gdy komiks "niemy" jest, bo tekstu nie ma tam wcale. Istota komiksu, jako utworu narracyjnego, jest to, że opowiada on jakaś historie...

Jesli dokonuje sie oceny komiksu pod wzgledem "ładnosci" rysunkow, wowczas tak naprawde nie patrzy sie na komiks jak na komiks, tylko jak na mniej lub bardziej przypadkowy zbior obrazkow lub niekiedy plansz, jesli te sa w interesujacy sposob skomponowane, pomijac jednak istote komiksu: opowiesc napisana w pierwszym rzedzie obrazkami, ewentualnie uzupelnionymi tekstem.

Dlatego nie trzeba byc wybitnym artystą grafikiem w akademickim znaczeniu tego slowa, zeby robic wybitne komiksy, choc kunszt graficzny z pewnoscia sie przydaje, ale jeszcze bardziej graficzna wszechstronnosc, bo wtedy mozna "graficznie" opowiadac na rozne sposoby. Czym innym jest zatem sztuka autonomicznych obrazow "statycznych", a czym innym graficzna sztuka komiksowa, bo w tej drugiej grafika pelni role slow, a wlasciwie jezyka z calym jego graficznym bogactwie mozliwosci ewokacyjnych, i jej nadrzednym celem jest opowiadanie historii (fabuly).  W szczegolnosci, zbior obrazkow, ktore wiekszosc uzna za kiepskie, gdy rozwazac je jako graficzne utwory autonomiczne, moze funkcjonowac jako wybitna sekwencje narracyjna w komiksie.

W istocie rzeczy komiksow tak naprawde sie nie rysuje, lecz pisze (podobnie jak ikony, i pewnie dlatego mowi sie tutaj o ikonografii ;-) ) Dlatego temat tego wątku jest - łagodnie mowiac - niejasny :-) A spotykane tu i ówdzie na forum zdania krytyczne typu: "I to mają być ładne rysunki?!" jest już w ogole w kontekscie rozmowy o komiksach zupelnym nieporozumieniem.

Semantyka. Wg Twojej teorii film też sie czyta, bo opowiada historię.

Ocena komiksu, przez jakość rysunku, jak najbardziej jest zasadna, biorąc pod uwagę, że rysunek jest najważniejszą składową komiksu. Rozumiany także jako narzedzie narracji, jak obraz w filmie i będący medium do przeniesienia historii / scenariusza.

By stworzyć wybitny komiks nie trzeba być wielkim rysownikiem, ale zazwyczaj tak jest. Ponownie - najważniejsza składowa. Manolo Blahnik musi wiedzieć wszysttko o butach. Byłoby słabo, gdyby robił najlepsze buty na świecie ale nie potrafił mocować obcasów. Oczywiscie , nawet amator czasem potrafi narysować zajmującą historię, ale wtedy jest to juz tylko zajmująca historia a nie wybitny komiks.

Debata o poziomie artystycznym rysunków ma jak najbardziej sens. Po raz trzeci - główna składowa.
Gdybym stał a Twoim stanowisku ograniczyłbym się do prozy. Bo rysunek właściwie zdaje się wyłacznie stać Ci na drodze :)

KukiOktopus

  • Gość
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #26 dnia: Wrzesień 10, 2016, 07:57:03 am »
Semantyka. Wg Twojej teorii film też sie czyta, bo opowiada historię.
Nie, poniewaz u podloza percepcji filmu leza inne procesy psychofizjologiczne kognitywne anizeli percepcji komiksu.

Ocena komiksu, przez jakość rysunku, jak najbardziej jest zasadna, biorąc pod uwagę, że rysunek jest najważniejszą składową komiksu.
Tak, ale sposob funkcjonowania rysunku w komiksie jest nieco inny niż w obrazach "autonomicznych" i dlatego ocena jakosci rysunku w komiksie rzadza nieco inne reguły, ktore powinny ten fakt uwzgledniac.

Rozumiany także jako narzedzie narracji, jak obraz w filmie i będący medium do przeniesienia historii / scenariusza.
Jesli juz porownywac komiks do filmu w kontekscie narracji, wowczas nalezaloby raczej mowic nie o pojedynczych obrazach/kadrach, ale komiksowych sekwencjach narracyjnych.

Debata o poziomie artystycznym rysunków ma jak najbardziej sens. Po raz trzeci - główna składowa.
Gdybym stał a Twoim stanowisku ograniczyłbym się do prozy.
Tak, ale powinna byc to debata o poziomie artystycznym danych rysunkow w funkcjonujących w komksie, a nie rysunkow "wyjetych" z komiksu.

Bo rysunek właściwie zdaje się wyłacznie stać Ci na drodze :smile:
Wrecz przeciwnie - bez rysunkow nie ma komiksu.I oczywiscie zgadzam sie z Tobą i innymi milosnikami komiksu delektujacymi sie planszami, że walor czysto estetyczny w komiksach ma znaczenie i mozna je ogladac i sie nimi "czysto wizualnie" zachwycac, ale nie jest to funkcją pierwszorzędową komiksu.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 10, 2016, 08:28:33 am wysłana przez KukiOktopus »

Offline gobender

Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #27 dnia: Wrzesień 10, 2016, 10:03:52 am »
Jak już powiedziałem, semantyka, którą teraz już zupełnie zbombardowałeś.
Co jednak w żaden sposób nie zmienia mojego stanowiska.

W procesy kognitywne już nie wchodzę, bo to całkowicie jak dla mnie mija się z sednem takiej dyskusji.
I zaczynamy prowadzić jakis spór oparty na jakichś para-aksjomatach.

Cytuj
niż w obrazach "autonomicznych"

Podkreślasz to rozróżnienie w kilku miejscach, i odbieram to jako trochę objawienie na siłę. Zakładasz, że oceniący traktują rysunek w komiksie jako pojedyncze twory i zwracają uwagę wyłącznie na walor estetyczy?
Na jakiej podstawie? Ja traktuję to jak najbardziej narracyjnie to raz, a dwa, nawet walor estetyczny pojedynczego kadru, stylistyka, kreska nastrój są / mogą byc składową narracji równie ważną jak dialog.

Cytuj
ale nie jest to funkcją pierwszorzędową komiksu.

Dla mnie jest.

fragsel

  • Gość
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #28 dnia: Wrzesień 10, 2016, 10:36:14 am »
Z pewnoscią. Jednak znajomosc reguł rządzących daną dziedziną tworczosci znacznie ułatwia polubienie tej dziedziny w znacznie szerszym zakresie, anizeli bez tej znajomosci, i analityczne docenienie rzeczy, które niekoniecznie podpadaja pod nasze osobiste preferencje/gusta. Mozna np. lubic muzyke klasyczna po prostu jej naturalnie słuchajac, ale jeszcze lepiej się ja odbiera i docenia, gdy ma sie jakies pojecie o muzykologii. Podobnie jest z komiksami.

No ale nie insynuujesz chyba, ze jak mi się nie podoba muzyka klasyczna, to dlatego, że za mało o niej wiem?
I że może gdybym poszedł na jakiś wykład czy o niej poczytał to mi się spodoba?

Bo wbrew pozorom wiem bardzo dużo o muzyce klasycznej.
Paradoksalnie pochodzenie z małej wsi daje w tym zakresie dużo, bo już kuratoria dbają, żeby dzieci w małej wiosce miały regularny dostęp do kultury poprzez np. comiesięczne wizyty znanych muzyków i propagatorów muzyki z filharmoni z dalekiego miasta wojewódzkiego
Swoją cegiełkę (albo wręcz blok czy wielką płytę) dołożyli też Maciej Niesiołowski i Leonard Bernstein poprzez odbiornik TV (nazywany przez niektórych zupenie niesłusznie "idiot box" a przez moją babcię "pierd&?nikiem")

A mimo to muzyki klasycznej nie słucham... Go figure...

Podobnie nie wydaje mi się, bym po przeczytaniu "Zrozumieć Komiks" nagle pokochał tego czy innego rysownika, których nie trawię (a sugerowano mi to całkiem niedawno na tym forum)

Zgadzam się, ze jak ktoś kocha Sienkiewicza (przepraszam, Panie Billu, ze się tak doczepiłem, ale jest Pan dla mnie osobistym najjaskrawszym przykładem) to większa świadomość "zaplecza" pracy artysty może jedynie pomóc kochać go bardziej. Ale raczej tylko tym, którzy juz go kochają
Bo np po wypowiedziach z tego forum już wiem więcej o Bogdanovie a dalej nie przepadam... Tak to działa...

Podobnie jest (ale to już trochę off top) z tymi dodatkami i wyjasnieniami, które ostatnio omawiano gdzieś tu w odmętach forum
Jeśli komus tak jak mnie spodobał się From Hell to drugie czytanie z dodatkami to uczta dla oka i pożywka da umysłu
Ale jak ktoś nie załapał klimy to znaczy, że komiks i dodatki nei dla niego i niech się nie męczy...

To jakie lubimy komiksy i ich sposób rysowania jest w nas uwarunkowane przez wiele czynników
I co z tego jak rozum podpowiada nawet "Oni mówią, że to jest genialne. Popatrz, tu jest nawiązanie do tego a tu do tamtego. A tu taka technika zastosowana. powinieneś to lubić" skoro serce nie sługa... i nie słucha...



Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: A mnie się te rysunki nie podobają...
« Odpowiedź #29 dnia: Wrzesień 10, 2016, 01:31:27 pm »
Jakby Heraklit czytał to forum, to by się niechybnie musiał wycofać ze swych mądrości o biegu rzeki. Na Gildii.pl raz na jakiś czas wracamy do źródeł. I chyba z coraz mniejszym przekonaniem. Cóż, skoro nikt ostatecznie nie jest przekonany...

Pewnie siedziałbym cicho, ale to, ze fragsel wszedł w metafory miłosne i zaczął mówić o rysunkach, które serce wybiera, albo nie, pomyślało mi się, w kontekście racjonalnych argumentów za i przeciw takiemu czy innemu stylowi rysowania, że i w miłości można źle popłynąć, że miłość boli, że, podobnie jak Neil Gaiman, docieramy też czasem do stanu nienawiści do tej konkretnej emocji (Można miłość kochać - vide Tristan i Izolda - można też nienawidzić, a co?). Sfera wzruszeń estetycznych jest jednak w moim przekonaniu nieco inna i w niej zasadniczo odmienne znaczenie mają kompetencje czytelnika (zgadzam się bowiem z Kukim, że mówimy tu o czytaniu i tylko czytany, nie zaś wyłącznie oglądany, komiks jest komiksem; para-aksjomaty my ass).
Nie wiem, czy Twa edukacja muzyczna, fragselu, była dobrze poprowadzona. Moja nie była, choć było jej sporo. Wykładana ex cathedra miłość do wielkich arcydzieł prowadzi najczęściej do wręcz odmiennych rezultatów i chociaż też swoich nauczycieli pasjonatów wspominam miło, to dziś mam do nich żal, że nie potrafili jako pedagodzy wtłoczyć do mego łba mechanizmów (swojego) zachwytu, a przynajmniej przekonać, że warto nad tym popracować i słuchać, słuchać, słuchać....  Więcej słuchać (by wypracować własne mechanizmy). Na przykład dlatego, by nie wrzucać wszystkich planet zróżnicowanego i przebogatego uniwersum do jednego wora zwanego "muzyką klasyczną".

Z prywatnej historii. Kiedy przeczytałem wieki temu pierwszy raz "Panią Bovary" Gustava Flauberta, poleconą mi, nota bene, jako arcydzieło prozy europejskiej, po przeczytaniu nie mogłem uwierzyć, że to prawda. To coś? Ta nudna powieść? O żałosnej bohaterce i jej żałosnych poczynaniach? Ta widokówka z mieściny, o której powinno się jak najprędzej zapomnieć? Oj. Ile ja napomstowałem na biednego Flauberta. I taki się czułem mądry pomstując, jak niektórzy dziś z forum tego koledzy, gdy mocne zdania o takim czy innym uznanym komiksiarzu piszą.

Minęło parę lat. Trochę (ale tylko trochę) mądrzejszy zakochałem się w Hemingwayu. Bam. I dużo czytałem. I trafiłem na Hemingwaya opinię, że "Pani Bovary" to dzieło, bez którego jego pisarstwa by nie było. WTF, myślę (choć inaczej to wtedy ująłem, bo angielskiego tak dobrze nie znałem). Ale uczy po sobie położywszy, z Mistrzem wszak spierać się trzeba kompetentnie, do lektury francuskiego dzieła wróciłem. Przeczytałem dwukrotnie, Poczytałem trochę innych rzeczy dookoła. I nagle zamieszkałem w Yonville. I zrozumiałem tę powieść. I pokochałem prozę Flauberta. Dziś wracam do niej tak często jak fragsel do "Potopu". Hemingwaya już nie czytam.

I to nie jest "miłość z rozsądku". To, jeśli już spróbować wpisać się w tę niekompatybilną, w mym odczuciu, metaforykę erotyczną, budowanie związku, którego sama pasja, pożądanie i zachwyt nad piękna twarzą ukochanej istoty nie wypełnią, nie napędzą na dłuższą metę. To uczenie się własnych nawyków, tych złych i tych dobrych, to rozmawianie o nich, próby dopasowania się nieustanne, to uczenie się własnych ciał, by sobie pomagać w tarapatach, ale też by sprawiać sobie nawzajem przyjemność.

W odróżnieniu od własnego uczucia do drugiej istoty, którego opowiedzieć nie sposób, odczucia artystyczne, poprzez fakt istnienia obiektywnych kryteriów oceny, łatwiejsze są do wyłożenia. Można o nich gadać skuteczniej, można pokazywać dynamikę swego zachwytu. Świetnie robił to czasami KubaG., podsuwając konteksty do omawianych tu przez nas komiksów, które, obejrzane, przeczytane, pozwalały wrócić do komiksu na innych zasadach, stanąć naprzeciw tekstu jako osoba godna czasu poświęconego na jego stworzenie przez autorów. To zresztą, uprzedzam zarzuty, nie muszą być konteksty. Może być po prostu dobra interpretacja, która zaakcentuje elementy dzieła wcześniej niedostrzegane, pokaże tę samą całość, tylko inaczej, wyraziściej, może pełniej.

To, co parę dni temu zrobił Antari w dyskusji o Marvel Now! jest z kolei (przy całym jego zaangażowaniu i krytycznych ambicjach, które docenić wypada) odwrotnością tej strategii, wydawaniem sądu w oparciu o "wydaje mi się", ponieważ "każdy może mieć swoje zdanie":         

(...) Nota bene bardzo ubolewam, że to jedyny tom w serii Hickmana, w którym Epting był rysownikiem. Moim zdaniem powinien zilustrować całą serię New Avengers. Potrafię docenić różne style ale to co przedstawił w zeszytach #13-15 Simone Bianchi woła o pomstę. Dla mnie to pospolite bazgroły. Jego prace bardzo podobały mi się w Thanos Rising ale tutaj? Nigdy się do tego nie przekonam.

Bianchi:




Epting:




Dla mnie to, co robi Bianchi (na powyższym panelu, nie znam całości) o pomstę nie woła. Ułożenie strony intryguje, lustrzana kompozycja kadrów to świetnie zastosowany trik, nadający dyskusji pomiędzy trójką bohaterów dynamiki, a jego "bazgrząca" kreska, w moim odczuciu świetnie wydobywa np. ironiczną naturę Beasta, świetnie wykorzystaną w tej jakże mądrej dyskusji ("Musicie wyruszyć już, nie powiem wam po co, ale konieczne jest byście to zdobyli, bo inaczej będziecie mieli przechlapane... U kogo? U całej masy złych gości, poznacie ich w swoim czasie... ale wszak wszyscy znamy reguły tej wysublimowanej rozrywki"). Epting jest z kolei oczywisty, poprawny, jasne, ale średnio inspirujący stylistycznie, pokolorowany też jak większość współczesnego mainstreamu. Paf! I co? Odpowiedzcie mi, dlaczego niby on pasuje tu bardziej?

I zaraz się okaże, o czym mówimy, kiedy mówimy o miłości!
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".