1. Obstawiam, że kupiłem ok 200 albumów. Ale boję się policzyć. Nawet teraz idzie do mnie 6 komiksów, a dopiero co odebrałem też 6. Żeby się nie okazało, że ponad 200. Wtedy już kaftan wskazany. Chyba same wydane w Polsce. Ale jeśli Bum projekt szybko nie wyda zimy Mysiej straży, to nie zawaham się użyć amazona.
2. Kupiłem znacznie więcej, niż w poprzednim roku, bo choroba postępuje.
I poza tym wychodzi coraz więcej, a chcę przeczytać wszystko.
3. Myślę, że diagnoza jest jednoznaczna - to będzie postępować. Nie wiem czy jednak trochę nie zwolnię z czytaniem komiksów, bo strasznie zaniedbałem w 2016 roku filmy i książki, a mam zamiar przeczytać np. Pana lodowego ogrodu i zobaczyć filmy Paradżanowa typu Kwiat granatu i Aszik Kerib. Od dawna mnie to męczy. No i jeszcze chcę sobie kupić Play Station i przejść wszystkie trzy Wiedźminy.
Mogliby zwolnić ci wydawcy komiksowi, żebym mógł też ze spokojnym sumieniem zrobić inne rzeczy.
4. Zaskoczyły mnie Marvel i DC z tymi swoimi Catwomanami, Gotham Centralami i Aliasami. Też mają znakomite rzeczy do czytania.
No i Gaiman sandmanową Uwerturą. Już myślałem, że on i Moore się skończyli, ale przynajmniej Gaiman widać jeszcze nie. Na minus nie ma komiksu. Na minus jest wydawnictwo Egmont, od strony technicznej. Poszło w ilość i co chwilę źle wydrukowane plansze, dymki zamienione miejscami (w ostatnim 5-księgu Blueberry`ego, który czytałem kilka dni temu chyba z 10 razy) i tłumaczenie Misia-Pysia. Niech zatrudnią korektora i sprawdzają co biorą z drukarni.
5. Skład główny. Absolutnie. Mistrzostwo świata. Najgorszego nie mam, bo wychodzi tego tyle, że już praktycznie nie ma miejsca na totalne eksperymenty. Takie Miasto psów mogło być trochę lepsze fabularnie. Ale i tak obrazy Rebelki robią wrażenie same w sobie, więc nie płaczę, że kupiłem. Po Okko i Chew też się trochę więcej spodziewałem, skoro tak chwalono.