Przeczytałem dwa razy, dośc uważnie, ale też wciąż znajduję nowe szczegóły. Kingdom Come podoba mi się, uważam go za bardzo dobry komiks, choć na pewno nie "wybitny". Ponieważ należę do tych ulegających sentymentom (i uważam że w hobby, jak nigdzie indziej, mogę sobie na to pozwolić), boć też wyrosłem na różnych superach, spiderach i batach (i to na długo przed tym, jak ulęło się TM Semic), podoba mi się zarówno scenariusz, jak i rysunki. Z cichą radością oglądałem nawalanki (przyznajcie się, że też je lubicie
), w pełni kupiłem tą apokaliptyczą atmosferę, podobało mi się, że Superman jest zmuszany do dokonywania pewnych wyborów, jak i to, że bohaterowi giną. SPOILER Wiem, że w komiksach moze się zdarzyć wszystko, ale uśmiercenie Capitana Marvela, biorąc pod uwagę okoliczności tej śmierci, uważam za dość radykalne posunięcie.
Bardzo podobało mi się wyraźne zawiązanie do "Strażników" (oprócz przykładu wskaznego przez N.N, można zajrzeć na str. 13. gdzie jedną z oferowanych do sprzedazy książek jest "Under The Hood" Hollisa Masona), jak i to, że supercukierkowe zakończenie zostało w ciekawy sposób "odsłodzone" przez umieszczenie epilogu historii w tej fajnej restauracji
, no i wreszcie akcent polski (str. 195)
.
Strona graficzna komiksu jest - moim zdaniem - bez zarzutu. Mnie ogrom szczegółów i bogata kolorystyka nie męczyły, wręcz przeciwnie - po przeczytaniu kilku komiksów czarno - białych, z przyjemnością oglądam rysunki takiej jak w KC. Konieczność "odciążenia" tego kolorystyczno - szzcegółówego" natłoku zauważył też chyba Ross, skoro - co uważam z tego względu za w pełni uzasadnione - zastosował na każdej stronie komiksu kompozycję otwartą; rysunki nie są przez to "stłoczone" w kadrach, co - obok zastosowania "poprzecznych" i "poszarpanych" kadrów - znakomicie zdynamizowało opowiadanie.
Podoba mi się wypowiedź zacytowana przez xDrugiejszansy, zwłaszcza porówananie KC do barokowego fresku.