Moje zdanie: każdy ma prawo do własnej opinii, a recenzja jest tekstem bezwarunkowo subiektywnym. To, że recenzent mija się z punktem widzenia ogółu (o pojedynczej osobie nie wspominając), nie oznacza, że jego praca jest g... warta. W dodatku nikt nie jest w stanie znać i wiedzieć wszystkiego, nawet jeśli widział, słyszał i wie bardzo dużo. Biorąc Twój przykład z "Goshūshō-sama Ninomiya-kun": czy jeżeli recenzent akurat nie oglądał "Girls Bravo", zatem nie ma pojęcia o 'kalce' designu postaci, siłą rzeczy nie napisze więc o tym w recenzji, a przez to może i całkiem pominie kwestię szablonowości designu, to świadczy to o jego braku profesjonalim i determinuje jakość tego konkretnego tekstu? A co, jeśli pójdzie dalej i napisze, że ten design uważa za przyjemny i świeży? Lama? Inny przykład: jeżeli recenzentowi nie przeszkadza brak cieniowania w "Wolf's Rain", a wręcz jest mu to tak doskonale obojętne, że umyka jego uwadze, zatem - znowu - nie poruszy tego problemu, to jego recenzja traci na wartości? Bo jakiś czytelnik może uznać, że dla niego cieniowanie, a już szczególnie twarzy bohaterów, jest kwestią warunkująca jakość anime, wobec czego 'zatajając' taki gigantyczny defekt recenzent skopał sprawę?...
Chodzi mi o to, że odbiór czegokolwiek, a już sztuki (również w kulturze masowej) szczególnie, jest subiektywny i inny być nie może. Stosunek konkretnej osoby do danego dzieła warunkują osobiste preferencje i doświadczenia życiowe, pod co podciągam również ilość i 'jakość' wcześniej poznanych dzieł. Wobec tego praktycznie każda recenzja powinna się różnić od wszystkich innych, ponieważ jest małe prawdopodobieństwo, że (nie czytając wcześniej cudzych opinii) zwróci sie uwagę na dokładnie te same aspekty, dokładnie to samo i dokładnie za to samo pochwali się lub zgani.
Weźmy też pod uwagę, że nie ma siły, by zanalizować w recenzji dany tytuł pod dokładnie każdym względem: rozebrać grafikę na cienie, kolorystykę, szczegółowość, design, tła, mechy, światło i inne takie - i tak każdy najmniejszy aspekt. Recenzja porusza kwestie, które są ważne... dla recenzenta. Dobra recenzja nie uniknie 'uszczkniecia' po trochu odbioru wizualnego, dźwiękowego i fabularnego, jednak cały czas będzie to ujecie z punktu widzenia recenzenta. I niekoniecznie będzie poruszało kwestie istotne dla danego czytelnika, że już o sposobie ich poruszenia nnie wspomnę.
Co do adaptacji: chyba wszystkie anime, będące adaptacjami, różnią się od pierwowzorów w takim czy innym stopniu. A już anime'owane adaptacje powieści w ogóle. Rozumiem, że to nie do przyjęcia, według Ciebie?
Więc wychodzisz z założenia, że nie ma czegoś takiego jak obiektywizm a wszystko to kwestia gustu?
Tak. Uważam, że 'obiektywizm' jest bardzo podobny do 'ideału' - w tym względzie, że można do niego dążyć, ale nie da się go osiągnąć. Słownikowe znaczenie obiektywizmu, to:
"przedstawianie i ocenianie czegoś w sposób zgodny ze stanem faktycznym, niezależnie od własnych opinii, uczuć i interesów" - powstaje problem, jaki jest ten 'stan faktyczny'? Taki, jak go widzę ja, czy taki jak go widzisz Ty, czy taki, jak go widzi stary Marych?... Uważam, że nie istnieje coś takiego, jak ogólnie pojmowana 'racja', zatem nie istnieje obiektywizm. Powiedzmy, że ktoś uzna, iż obiektywnie patrząc II wojna światowa była złem. Dobrze, ale to powie Polak, Hebrajczyk, może (choć już niekoniecznie) Rosjanin. A Ukrainiec? A Niemiec? Oni nie są obiektywni, bo mają zdanie odmienne od naszego, które jest obiektywne? Co niby determinuje 'obiektywizm', co sprawia, że dany pogląd jest 'obiektywny'? Subiektywna racja większości? A jeśli większość się myli?...
Wracając do mojego pierwszego zdania w powyższym akapicie: dążenie do obiektywizmu, według mnie, polega na próbie spojrzenia na przedmiot rozważań z każdego możliwego punktu widzenia. Siłą rzeczy punkty te będą się od siebie różnić - nie ma wszak kwestii, w której dokładnie wszyscy byliby zgodni. Z tego też powodu osiągnięcie obiektywnej opinii nie będzie możliwe, bo zawsze albo się wybierze jakąś konkretną lub ze zlepku jakichś opinii utworzy własną, zgodną z życiowym doświadczeniem i poglądami - zatem subiektywną, albo usiądzie się okrakiem na płocie i nie wybierze niczego. A to też trudno nazwać obiektywizmem...
Trzeciej animki nie widziałem.
Trzecią widziałam (nie widziałam dwóch pierwszych za to
), ale nie chciałabym o niej pisać, dopóki nie obejrzę jej ponownie, ponieważ widziałam ją już dość dawno temu i z wielką radością wyrzuciłam z pamięci :-P. Na dzień dzisiejszy z recenzją się zgadzam w 100% (za wyjątkiem drobnego niedociągnięcia merytorycznego, o którym w komentarzach), ale może zmienię zdanie, jeśli sobie przypomnę to nieszczęsne FYED
.