Synteza:
Manga to zjawisko, którego źródłem są czytelnicy.
Myślę, że powinieneś jeszcze popracować nad tym wnioskiem. A ja tymczasem spróbuję odpowiedzieć na "zaległe" pytanie Jarosława.
Z jednej strony różnica między komiksem a mangą (przynajmniej graficzna) jest widoczna gołym okiem, ale z drugiej między komiksami rysowanymi przez japończyków a choćby komiksem Dariusza Kukli opublikowanego w Strefie Komiksów już nie jest to tak widoczne. Można chyba więc mówić o mandze jako o stylu komiksu czy nie? Patrząc na dany komiks bez problemu powiemy czy jest to "styl komiksowy" czy "styl mangowy".
To, co nazywasz „stylem mangowym”, jest konwencją graficzną wypracowaną przez lata przez japońskich rysowników. Fakt, że pracowali w izolacji i że wychodzili od innych wzorów zaowocował tym, że ich prace postrzegamy teraz jako coś absolutnie odmiennego od sposobów rysowania na Zachodzie (Europa, USA). W wypadku „stylu mangowego” mamy jednak do czynienia z dwiema rzeczami:
--- Rysunki te opierają się na całym zestawie konwencjonalnych rozwiązań sposobów oznaczania emocji, stanów itp. Są one analogiczne do techniki „ligne claire” stosowanej przez Hergego w „Tintinie” i powielanej lub modyfikowanej przez innych rysowników. Nie przez wszystkich jednak – „ligne claire” to jedna z technik spotykanych w komiksach. Konwencja jest tym, co wspólne w różnych pracach (jak przyjęcie, że dymki oznaczają mowę, chmurki myśli, a onomatopeje są obrazami zjawisk akustycznych), styl natomiast – zgodnie z definicją – jest czymś oryginalnym.
-- Japońscy rysownicy kształcą swój warsztat na innych wzorach niż rysownicy zachodni i nieco Inne rzeczy uważają za eleganckie, piękne czy interesujące. Czasem wręcz inaczej patrzą na świat (bo sposób patrzenia jest jednak wyuczony). W efekcie rysują inaczej niż rysownicy zachodni, ale ich style rysowania różnią się między sobą. „Dziennik z zaginięcia” jest narysowany inaczej niż „Akira”, ten zaś jest narysowany inaczej niż „Pitu Pitu” czy komiksy, które zrobili Shigeru Mizuki lub Junji Ito. Jeśli mielibyśmy przyjąć termin „styl mangowy”, musielibyśmy ustalić, który z nich jest bardziej „stylowy”, który zaś mniej i w rezultacie mogłoby się okazać, że najbardziej mangowo rysuje …Bryan Lee O’Malley
W istocie, żeby ustalić, czym jest „styl mangowy” należałoby oddzielić od rysunków twórców mangi to, co jest w nich rezultatem przyjęcia konwencji przedstawiania emocji i stanów (gniewu, rozpaczy, omdlenia itp.) i wyszukać to, co wspólne z racji podobnego rozumienia, czym jest elegancja, piękno i stosowność. Nie jest to zadanie łatwe, bo bez ugruntowanej wiedzy na temat sztuki japońskiej nie potrafimy odróżnić tego, co tradycyjne od istotnej innowacji. Nie możemy też poprzestawać na tym, co widać gołym okiem, bo często widzimy co innego niż Japończyk. Np. w kadrze z „Dziennika z zaginięcia”, gdzie pojawia się onomatopeja SZWĘDU SZWĘDU ja widzę zabawną innowację semantyczną, a Japończyk pospolite słowo.
Ktoś wspomniał o tym, że mangę wyróżnia tematyka, tzn, że może być o wszystkim. Wydaje mi się, że rzeczywiście komiks japoński jest chyba bardziej róznorodny pod tym względem od reszty świata, ale i tam znajdziemy przykłady komiksów o różnorodnej tematyce jak choćby przykład ostatnich premier czyli Ernest i Ethel.
Moim zdaniem to złudzenie, które może brać się stąd, że Japończycy szybciej zaczęli tworzyć rysunkowe wersje opowieści, które na Zachodzie były uważane za niekomiksowe, ale dzisiaj to w naszym kręgu kulturowym mamy większe zróżnicowanie tematyczne niż w Japonii. Jeśli chcesz, to podaj przykłady owej mangowej różnorodności, a ja postaram się odnaleźć ich niemangrowe odpowiedniki. Potem mogę podać moje przykłady komiksowej różnorodności tematycznej.
Co do uproszczeń to owszem występują one wszędzie natomiast konkretnie brak twarzy w drugoplanowych postaciach jest chyba elementem wyróżniającym? Nie koajrzę przynajmniej aby w innych komiksach było to aż tak widoczne jak w mandze.
Uproszczenia pojawiają się wszędzie. My po prostu nie zauważamy „naszych” (powielanych przez wielu rysowników) uproszczeń, zauważamy natomiast te, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni.
Boniłbym też tezy o tym, że w mandze cechą wyróżniająca jest kwestia podejścia do seksualności. Owszem jak przytoczył N.N. są przykałdy komiksu innego niż japoński, gdzie takowe też występuje, ale chyba w mandze jest to najbardziej widoczne jak choćby wymieniony już przeze mnie przykład erotycznej sceny z czternastolatką w komiksie dla małoletnich.
Znam mangi, w których w ogóle nie ma mowy o seksualności, co eliminuje ową cechę charakterystyczną mangi. Znam jednak także kilkanaście tekstów, których autorzy zwracają uwagę na erotyzm japoński jako dziwny i niepokojacy, bo odmienny od naszego. Kultura Japońcxyków różni się od naszej i fakt ten musi znajdować odzwierciedlenie w ich komiksach. Nie róbmy jednak z igły wideł. Włosi i (ostatnio) Kanadyjczycy potrafią bardziej zaszokować swoim podejściem do seksualności niż Japończycy.
Chciałbym jeszcze wrócić do tego, co napisał Kuki:
3. Odnoszę wrażenie, że manga pozostaje znacznie mocniej osadzona w kulturze masowej aniżeli dzisiejszy komiks normalny. Mangę w Japoni czytają niemal wszyscy i odbiorca masowy niejako wymusza na twórcach mangi pewną ortodoksję formalną a nawet tematyczną, pozostawiając (o ile w ogole) bardzo wąskie pole dla ew. eksprymentów artystycznych.
W moim przekonaniu wiele efektów, które chcemy oceniać jako artystyczne jest wynikiem określonych działań marketingowych: rysownik rysuje tak, jak mu wydawca każe, a wydawca każe rysować tak, żeby się jak najlepiej sprzedało. W końcu reklamy też są ładne i potrafią zachwycić oko.